Czytanie na dziś: czytaj dalej
Laurence Freeman OSB Konferencje

LAURENCE FREEMAN OSB 

 

Ojciec Laurence Freeman urodził się w Londynie. Uczęszczał do szkoły benedyktyńskiej. Stopień magistra literatury angielskiej zdobył w New College w Oksfordzie. Pracował w ONZ, bankowości i jako dziennikarz, aby ostatecznie wstąpić do klasztoru benedyktynów opactwa Ealing. Czytaj dalej tutaj.

 

 

Nowe podejście do grzechu i Boga

 

Działanie prostoty dość szybko daje bardzo głęboki i dość nieoczekiwany efekt. Wkrótce zaczyna się zmieniać nasz stosunek do grzechu. Zaczynamy odczuwać wewnętrzny opór do stawania się dzieckiem, stawania się prostszym. To zderzenie, jakie było między naszą podstawową prostotą i znanymi nam zawiłościami. Zaczynamy dostrzegać, że grzech to nie tyle grzech, który musi zostać ukarany, ale przeszkoda, którą należy przekroczyć. Nie tyle łamanie zasad domagające się kary, ale blokada wewnątrz nas, która musi być wyczyszczona. Myślę, że zaczynamy odczytywać słowa Pisma Świętego, np. słowo „grzech” w innych kategoriach, w nowym znaczeniu. W Rozmowie X Kasjan mówi, że mnich, który zaczął się modlić w ten sposób, zaczyna czytać Pismo nowymi oczami, jakby był autorem tych słów. Zaczyna przewidywać sens i znaczenie. Zaczyna wybrzmiewać na tej samej częstotliwości, co Słowo Boże w Biblii. Innymi słowy, zaczynamy rozumieć poprzez doświadczenie. Nasze doświadczenie grzechu staje się bardzo realne, ale jak sądzę również bardziej skoncentrowane.

 

Na tym etapie prawdopodobnie bardziej skłonni jesteśmy winić diabła za sprawy mniejsze, zaś nasze ego za sprawy większe. Zaczynamy dostrzegać, że przeszkody w drodze do naszego dzięcięctwa, prostoty są w rzeczywistości w zaskakujący sposób naszymi nauczycielami. Mają nam do przekazania realną i ważną wiedzę o nas samych. Zamiast stawać się tym, co musi zostać stłumione, skruszone, zignorowane lub czemu należy zaprzeczyć, te egoistyczne przeszkody w nas samych ukazują nam prawdę o nas. Św. Antoni Pustelnik pod koniec kuszenia i walki z diabłem, doszedł do zaskakującego wniosku, że nawet diabeł miał w sobie coś dobrego.

 

Przeszkody, których doświadczamy można opisać jako siedem grzechów głównych. Kasjan był pierwszym w tradycji chrześcijańskiej, który sformułował tę listę. Możemy ją uściślić dodając do niej: gniew, drażliwość, mściwość, żądzę, samozaspokajanie - wykorzystywanie przyjemności w taki sposób, aby uciec od rzeczywistości, lenistwo - fizyczne, umysłowe i duchowe; zawiść wszelkiego rodzaju - materialną, psychiczną, i emocjonalną, dumę nawet tego rodzaju, która czai się w pokornej powierzchowności - dumę z własnej pokory, chciwość, kiedy chcemy zdobyć prawdopodobnie rzeczy niematerialne. W tym być może tkwi znaczenie spowiedzi, sakramentu pojednania: byśmy byli świadomi tych przeszkód, które w unikalnej formule, czy recepturze - zgodnej z własnym temperamentem - posiada każdy z nas. Przeszkody, które jesteśmy w stanie bardzo szybko rozpoznać i naznaczyć u innych, ale których u siebie zazwyczaj jasno nie widzimy lub które ignorujemy. A może niewiedza, nasz brak świadomości jest jedną z największych przeszkód.

 

Ten nowy sposób pojmowania grzechu jako tego, co nas blokuje, komplikuje i utrudnia nam dojście do prostoty, przerywa stan nieustannej modlitwy lub wejście w modlitwę Chrystusa, zaczyna również zmieniać nasze rozumienie Boga. Jeśli nasze rozumienie grzechu zaczyna się zmieniać, gdy widzimy, że grzech jest czymś, co nas blokuje raczej niż jest łamaniem zasad, co wstrzymuje nas od prawdziwego stanu dziecięctwa, wtedy zaczynamy dostrzegać, że Bóg nas nie karze. Myślę, że większość z nas otrzymała na początku swojego życia obraz Boga karcącego. Być może będziemy w stanie zmienić ten obraz intelektualnie i teologicznie, ale będzie on nadal bardzo silny emocjonalnie i psychicznie, kreując silny i niezdrowy strach. Sądzę jednak, że czysta modlitwa, wprowadzająca nas do samopoznania, prowadzi nas także do poznania Boga, a w konsekwencji do świadomości, że Bóg nas nie karze za nasze grzechy. Św. Augustyn powiedział, że każda nieuporządkowana dusza jest jej własną karą. Grzech zawiera własną karę; Bóg nie musi dolewać oliwy do ognia piekielnego.

 

 

 

 

fot. Agnieszka Majnusz 

Print Friendly and PDF