Czytanie na dziś: czytaj dalej
Robert Kennedy SJ Konferencje

ROBERT KENNEDY SJ

O. Robert Kennedy SJ urodził się w Nowym Jorku, został wyświęcony na kapłana w Japonii, gdzie praktykował i studiował zen u japońskiego mistrza Roshi Yamada. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych w 1998 roku, kontynuował buddyjskie studia i praktykę zen i jako pierwszy ksiądz katolicki w USA otrzymał honorowy tytuł Roshi. Jest kierownikiem Katedry Teologii w St Peter's College, Jersey City, gdzie wykłada teologię i język japoński, jak również praktykującym psychoterapeutą w Nowym Jorku i autorem książek dot. znaczenia zen dla chrześcijan. Jego głęboka wiedza i szacunek dla buddyzmu, połączone z wypełnianiem zakonnego powołania jezuity, czynią zeń niezastąpionego orędownika szczerego dialogu międzyreligijnego.

Wszysto jest współzależne i nietrwałe

 

Buddyzm uważa, że z powodu nieustannego ruchu w przyrodzie, jej ciągłej zmiany, natura rzeczy pozostaje nieodgadniona. Co najwyżej możemy wykonać zdjęcie rzeczywistości, zatrzymać ją w stop-klatce i wypowiedzieć się na temat tego wybranego wycinka rzeczywistości. 

Jedne z najważniejszych nauk buddyzmu pochodzą z czasu, kiedy Bodhidharma przybył z Indii do Chin. W jakiś czas potem został zaproszony do stolicy – miasta Nanjing – na spotkanie z cesarzem Wudi z dynastii Liang. Cesarz przedstawił mu długą listę tego, co zrobił dla szerzenia buddyzmu w swoim państwie, i zapytał, jak wielką zdobył z tego powodu zasługę. „Nie masz żadnej zasługi!” – odpowiedział Bodhidharma. Niezadowolony z tej odpowiedzi cesarz zapytał: „Co jest więc główną zasadą świętej nauki Buddy?”. „Wielka pustka i brak świętości” – odrzekł Bodhidharma. „A kimże ty jesteś, żeby tak mówić?” – zapytał cesarz. „Tego nie da się poznać” – odpowiedział Bodhidharma. Nie powiedział: „Nie wiem, kim jestem.”, powiedział, że jego natura nie może być poznana. Nie jestem w stanie poznać siebie samego, ta wiedza jest zagubiona podczas całej ewolucji świata i ludzkości. 

A.E. Housman mówi o tym bardzo pięknie w swoim wierszu:

 

Ze światła i ciemności

Dalekich wiatrów stu,
Tkacz życia co mnie złożył
Tchnął: i oto jestem tu.

Już – póki trwa to tchnienie     

Nie zniknie jak we mgle
Chwyć moją dłoń i powiedz,
Co niesie serce twe.

Mów zaraz, ja odpowiem;
Jak mam ci pomóc, jak;
Nim ruszę w krąg stu wichrów

Na mój bezkresny szlak.

 

“From far, from eve and morning”  A.E.Housman (tłum. Andrzej Ziółkowski)


Wszystko, co nas otacza, jest ze swej natury nietrwałe i dlatego nie możemy ferować łatwych wyroków. Tym bardziej nie powinniśmy oceniać drugiego człowieka, który być może znajduje się w kolejnej fazie swego rozwoju. On sam często nie wie, co się z nim dzieje.  


Głos z sali: Jeśli jest się przekonanym, że wydarza się coś złego, czy nie należy zareagować?

O. Kennedy: Owszem, należy, ale zawsze wtedy pamiętajmy, że istnieje wiele prawd. Dlatego na początku mistrz zen próbuje nauczyć początkującego adepta koncentracji, a nie myślenia, ponieważ to, co uważasz za prawdziwe lub fałszywe, może takim nie być. Można się pomylić – z tego powodu w nowicjacie zen praca społeczna jest zabroniona. Oni chcą, abyś najpierw trenował się przez kilka lat w koncentracji – do czasu, aż zaczniesz widzieć jaśniej. Tylko wtedy możesz nieść skuteczną pomoc ludziom i być społecznie przydatny. Jak to ujął autor Obłoku niewiedzy: „oślepnij na pewien czas”. I przez te kilka lat wstrzymaj się od wydawania wyroków.

Myślę, że jedna ze wspaniałych nauk w tym względzie pojawia się u Szóstego Patriarchy Hui Neng, jednego z najznakomitszych ojców założycieli zen. Naprawdę nie wiemy o nim zbyt wiele. Legendy wokół jego osoby zaczęły narastać od VII wieku i dzisiaj trudno dokładnie powiedzieć, co jest faktem, a co nie. Pewnego dnia oświadczył on swoim uczniom: „Nie można nic powiedzieć o ostatecznej prawdzie”. Wtedy wstał jego najzdolniejszy uczeń i powiedział: „Myślę, że ostateczna prawda jest praprzyczyną wszystkich rzeczy”. Twarz starego patriarchy pociemniała, z trudem podniósł się na równe nogi i powiedział: „Dopóki nie zrozumiesz, że nie można powiedzieć niczego na temat ostatecznej rzeczywistości, staniesz się... – w tym momencie szukał w myślach najsurowszej kary. „Dopóki tego nie zrozumiesz, zostaniesz... historykiem! Poznasz czyjeś prawdy, ale nie poznasz własnej. Będziesz jak kasjer, który liczy pieniądze innych, a nie swoje”. 

My tymczasem mamy wiele do powiedzenia na temat ostatecznej prawdy. Twierdzimy nawet, że poznaliśmy wolę Bożą, zwłaszcza tę wobec innych: „Bóg posłał mnie, żeby ci powiedzieć...” Czy to nie ciekawe? Popatrzmy na nasz Kościół, jakim uległ zmianom w ciągu ostatnich 50 lat, aż trudno go rozpoznać. Jeszcze brzmią mi w uszach słowa moich przełożonych po moich święceniach zakonnych, że wyraźnie rozpoznali wolę Boga co do mojego jezuickiego powołania. 


Buddyści mawiają: „Kto wie, kim był ten, który udał się na południe z wizytą do 350 Buddów?” Kto wie, co nas dotknęło, kto wie, skąd idziemy i dokąd zmierzamy? Przestrzega nas św. Paweł: „Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? (Rz 11,34). Jedyne, czego możemy się z pewnością trzymać, to słów proroka Micheasza: „Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim?” (Mi 6,8).

 

Tylko tyle i aż tyle. Poza tym uważaj, bo wszystko jest w ciągłym ruchu.

 

 

fot.wccm.pl 

Print Friendly and PDF