Czytanie na dziś: czytaj dalej
Joseph Pereira Konferencje

 

jpKs. JOSEPH PEREIRA

 

Ks. Joseph Pereira-ojciec Joe (ur.1942) ukończył studia psychologii, filozofii i teologii w Indiach oraz studia terapeutyczne w USA. Jest założycielem i dyrektorem Kripa Foundation i konsultantem Archidiecezji Bombaju d.s. resocjalizacji osób uzależnionych. W 2009 roku rząd Indii przyznał mu Padma Shri Award, najwyższe odznaczenie za zasługi dla narodu hinduskiego. Od 1968 praktykuje jogę wg. B.K.S.Iyengara, której elementy stanowią integralną część programu Kripa. Na prośbę Matki Teresy prowadził w Kalkucie rekolekcje dla sióstr z jej zgromadzenia. Ojciec Joe od wielu lat naucza Medytacji Chrześcijańskiej. W 2010 poprowadził w Katowicach Meditatio 2010. Kierując się zasadą, że „Łaska realizuje się w ciele” w szczególny sposób łączy on chrześcijańską wiarę z hinduską mądrością uwzględniania roli ciała na drodze duchowego wzrostu.

Zaprzeć się samego siebie

 

Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Mt.16, 24.

 

Jezus bardzo wyraźnie przedstawił nam warunki bycia Jego uczniem. Powiedział, że jeśli ktoś chce nim zostać:

  • powinien zaprzeć się samego siebie,
  • wziąć swój krzyż,
  • uznać Go za jednego Mistrza i pozostać Mu wierny.

 

Przyjrzyjmy się tym trzem wymaganiom stawianym uczniowi. Zaparcie się samego siebie jest głównym zadaniem do wykonania: uciszeniem własnego ego, nawet z jego pominięciem. Jeśli będziemy żyć życiem, które jest kontrolowane przez nasze ego, to dwie siły stają się przewodnie w naszym życiu. Pierwsza to "mój sposób myślenia." Gromadzimy wtedy mnóstwo doświadczeń, a to przekłada się na drugą dominantę "moje uprzedzenia". Wtedy nikt nie potrafi mnie łatwo skłonić do rezygnacji nawet z tych moich pomysłów, które są sprzeczne z rzeczywistością i stoją w opozycji do Boga, który jest Prawdą. Ponieważ głębia rzeczywistości wymyka się ludzkiej percepcji, tak myślący człowiek zamyka się i pozostaje w swoim własnym świecie. Jego myślenie oddala go daleko od realiów życia, a jego wola, pochodząca także od ego, każe mu wybrać to, co mu się podoba, tworząc w ten sposób bardzo subtelnie uzależnioną osobowość. Zapierając się samego siebie, trzeba ograniczyć zarówno "moje uprzedzenia" jak i "moją wolę".

Drugi aspekt bycia uczniem Jezusa to wzięcie swojego własnego krzyża. Oznacza to zmierzenie się z rzeczywistością, pozwolenie na „przybicie” się do krzyża - krzyż to nasze codzienne życie. Mamy do wyboru dwa miejsca obok krzyża Jezusa, po prawej i po lewej stronie, dobrego i złego łotra. Rzeczywistość po lewej stronie to przeklinanie Boga i złorzeczenie mu, z drugiej strony jest tylko wzrok utkwiony w Mistrzu i słowa: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa." I odpowiedź: "Zaprawdę, powiadam ci: dziś ze Mną będziesz w raju." To jest najpiękniejsza lekcja, którą dostaliśmy wezwani przez Chrystusa do zaparcia się samego siebie: nauczyć się akceptować swój krzyż codziennego życia. Zamiast przeklinać swe położenie czy kwestionować istnienie Boga powinniśmy wpatrywać się w Jezusa.

Tu pojawia się trzeci warunek bycia uczniem, wezwanie "Pójdź za Mną". Żeby pójść za Jezusem musimy być ciągle w Niego wpatrzeni. Jak to robić? Mamy do dyspozycji najprostszy sposób, którego nauczył nas o. John Main OSB. Rezygnujemy ze słów i obrazów, które są karmione głównie przez nasze ego i naszą wolę, porzucamy je na czas medytacji i wsłuchujemy się z uwaga w naszą chrześcijańską mantrę. To czterosylabowe modlitewne słowo: Ma-ra-na-tha - Przyjdź, Panie Jezu! W procesie prostego powtarzania tego słowa w naszym sercu, połączonego z rytmem oddechu, wbijamy nasz wzrok w Jezusa. To pomaga nam ominąć pierwsze zasadzki ego: własne myślenie, własny upór. Doprowadza do skupienia się na jednej rzeczy, której nam potrzeba - na Królestwie Bożym. Czyniąc tak „przyoblekamy” się w Chrystusa zarówno w naszym umyśle jak i w sercu. Jedynym pragnieniem Jezusa było czynić wolę Ojca. Od samego początku do końca, Jego życie było zapieraniem się samego siebie, byciem całkowicie skupionym i skoncentrowanym, aby móc zostać w pełni wchłoniętym w rzeczywistość, którą dla Niego była wola Ojca. Odpowiadamy na to wezwanie Mistrza naszą wiernością praktyce medytacji: wsłuchaniem się w umyśle i sercu w Chrystusa.

Przygotowujemy się na zaparcie się siebie, aby móc skupić naszą cała uwagę na Duchu Zmartwychwstałego Pana w nas. 

O. John Main OSB opisuje medytację jako pełen spokój ciała i ducha. Sposobem osiągnięcia spokoju ciała jest nieruchome siedzenie w pozycji zrelaksowanej, ale i w czujności. Sposób siedzenia jest ważny – musimy siedzieć z wyprostowanym kręgosłupem. Utrzymaniu jej pomaga głębokie osadzenie kości kulszowych w oparciu krzesła. Jeśli siedzisz na stołeczku modlitewnym lub na poduszce, pochyl się do przodu i przenieś ciężar całego tułowia na przednią krawędź kości biodrowej i wyprostuj tułów. Utrzymując w pionie klatkę piersiową, należy lekko pochylić głowę w dół do pozycji medytacyjnej.

Droga do spokoju umysłu to nieustanne wsłuchiwanie się w brzmienie powtarzanej mantry w głębi nas, którą zalecił nam o. John Main: aramejskie słowo Maranatha.

 

fot.wccm.pl 

 

Print Friendly and PDF