Czytanie na dziś: czytaj dalej
Bede Griffiths OSB Konferencje
  

BEDE GRIFFITHS OSB

 

Ojciec Bede Griffiths OSB był benedyktyńskim mnichem. Urodził się w 1903 roku w Anglii, studiował na Oxfordzie. Po 20 latach pobytu w klasztorze wyjechał do Indii, by tam odnaleźć, jak mówił,  "drugą połowę" swojej duszy. Poszukiwał Boga w wielkich tradycjach religijnych Wschodu. Ojciec Griffiths był prawdziwym guru, przyjmował tych, którzy poszukują i tych, którzy błądzą. Indyjskim katolikom mówił o hinduistycznej tradycji, a Europejczykom i Amerykanom opisywał bogactwo chrześcijaństwa w orientalnym wydaniu. Jest autorem licznych książek. Ojciec Bede zmarł w Indiach w 1993 roku. Przedstawione tu konferencje "Medytacja i nowe stworzenie w Chrystusie" ojciec Bede wygłosił na Seminarium Johna Maina w 1991 roku. (Tłum. A.Ziółkowski, Copyright wccm.pl) 

Nowe stworzenie

 

Osobiste doświadczenie Boga jest czymś niezależnym od wrodzonych talentów czy wykształconych umiejętności. Jest to dar, jaki posiadamy wszyscy, bo nadaje on nam ten sam cel wędrówki i ten sam najgłębszy sens istnienia. Do naszego aśramu w Indii, docierają ludzie ze wszystkich zakątków Ziemi i jest w tym coś niesamowitego, że wszyscy oni tropią to samo Coś. Chcą żyć pełniej, być bardziej sobą, być bliżej z Bogiem – „urzeczywistnić Boga” jak mawiamy w Indiach. Niestety, większość ludzi zatraciła w sobie ten potencjał na głębię. Jest on tak stłumiony, że praktycznie nie zdają sobie z tego sprawy, że go wogóle posiadają. Ma to szczególnie miejsce w konsumpcyjnych społeczeństwach Zachodu, gdzie troski dnia i pogoń za przyje-mnościami niewiele zostawiły ludziom czasu i sił, by wyjść poza nie. Wraz z tym zatraciła się w nich zdolność otwarcia na transcendencję. I to jest to, co medytujący starają się odzyskać na nowo.

 

Ojciec John nazywa ten stan poszukującego ducha „nowym stworzeniem”. W języku naszej kultury grzech jest tym czymś, przez co utraciliśmy zdolność transcendencji – to stan alienacji wobec naszej prawdziwej natury. Grzech jest odosobnieniem. To porażka zobaczenia siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy w relacji do świata

i do Boga. „Nowe stworzenie” jest odnową, która się w nas dokonuje, gdy stopniowo budzimy się z fałszywego sposobu postrzegania.

 

W Indiach często zadajemy sobie pytanie „Kim ja jestem? Czy ja to to ciało, które tu siedzi i do was mówi? A może jest coś, co przekracza granice fizyczne mego ciała i zdolności mego umysłu? Jak pisze ojciec John „Nowe stworzenie jest przejściem poza wszelkie wyobrażenia i iluzje, które projektujemy na siebie i na świat wokół nas. Jest to odnalezienie naszej prawdziwej natury, naszej prawdziwej jaźni, które skrywają się poza tymi iluzorycznymi zjawiskami.” Wszyscy z nas, cała ludzkość, mamy silne skłonności do gubienie się w tych iluzorycznych zjawiskach. John Main widział powołanie owego skrytego w nas mnicha, jako drogę transcendencji. Także Karl Rahner, wielki teolog i mistyk, który miał głęboki wgląd w misterium Boga, określił człowieka jako istotę „ ustanowioną do samo-transcendencji” – czyli możną do przekroczenia samej siebie.

 

Dziecko w miarę tego jak rośnie, staje się coraz bardziej świadome samego siebie. W końcu musi oddzielić się od matki, by stać się samodzielną osobą. Ego samo w sobie nie jest złe. Trzeba nam wykształcić ego, zdrowe poczucie odrębności od innych. Problem w tym, że gdy się w nim zamykamy, to ono zamyka nas na innych i na samego Boga. Taka wyalienowana jaźń jest źródłem wszelkiego zła. Łaska Boga, której doświadczamy w modlitwie i medytacji uzdalnia nas do przekroczenie ego. Ta droga samo-transcendencji Karla Rahnera jest dla ojca Johna jednocześnie drogą miłości. Mówił o niej jako o ”wyjściu poza siebie do drugiego człowieka”. Dlatego nazywał ją „nieskończoną ekspansją ducha”. Kochać to „rozszerzyć” się. Otworzyć na nieskończoność miłości, którą nazywamy Bogiem. To otwarcie z kolei prowadzi do „kreatywnego rozwoju całej jednostki, poprzez pogłębienie wewnętrznej harmonii serca i umysłu.” Pomału jawi się nam prawdziwe znaczenie „nowego stworzenia” jako wyjście poza świat projekcji i iluzji. Brzmi to może łatwo i przyjemnie, ale w rzeczywistości projektowane przez nas idee na otaczający nas świat bardzo nas samo-ograniczają.  

Naukowcy mówią nam dzisiaj, że wszystko to, co widzimy jest jedynie trójwymiarową iluzją. Nauka zaczyna ujawniać nam świat jako zbiór wibrujących z różną częstotliwością pól energii. Wewnątrz nich pojawiają się różne formy i struktury, które my interpretujemy jako trójwymiarową rzeczywistość. Jest to więc iluzja, bo jak zaczynamy dostrzegać, prawdziwa natura świata leży poza tym, co bezpośrednio rejestrujemy zmysłami.

Modlitwa i medytacja to drogi wyjścia poza iluzje, to doświadczenie prawdziwej rzeczywistości. Tą rzeczywistością jest sam Bóg. Nic więc dziwnego, że daje się On jedynie poznać poza wszystkimi pozorami.

 

 

fot. wccm.pl

 

Print Friendly and PDF