To jest coś absolutnie fundamentalnego w nauczaniu zen. Każdego dnia podczas sesshin (kilkudniowe intensywne rekolekcje zen pod kierunkiem mistrza -roshi’ego. Przyp. tłum.) mistrz powtarza dobitnie silnym głosem:
Pozwólcie, że przypomnę z szacunkiem,
Życie i śmierć to sprawa najwyższej wagi.
Czas biegnie szybko, okazja zostaje stracona.
Przebudź się, przebudź się! Bądź uważny!
Nie marnuj swojego życia.
W.H. Merwin, być może jeden z największych żyjących dzisiaj poetów amerykańskich, kiedy był młodym człowiekiem poznał Ezrę Pounda. Powiedział mu, że chciałby zostać poetą. Ezra odpowiedział: „Dobrze, ale pracuj nad tym. Napisz co najmniej 75 linijek wierszem każdego dnia. Nie ma innego wyjścia. Codziennie 75 linijek. Będzie cudem, jeżeli choć jedna z nich będzie colwiek warta, ale trzymaj się tego”. Merwin posłuchał rady, robił tak przez całe życie i został najbardziej wnikliwym i wrażliwym poetą w Stanach Zjednoczonych.
Przed nami długa droga zanim nauczymy się dobrze modlić. Dużo też trzeba praktykować, aby móc usiąść z buddystami tak, aby oni gotowi byli cię wysłuchać.
Avivah Zornberg jest żydowską badaczką Tory. Napisała co najmniej dwie wspaniałe o niej książki. Pierwsza zatytułowana jest Reflections on Genesis, a druga, którą właśnie czytam, to Reflections on Exodus. Pisze w niej o Żydach w Egipcie i twierdzi, że nie byli oni gotowi na wyzwolenie z niewoli. Tak wrośli w życie Egiptu, tak im było w nim wygodnie, że nie nadawali się do wyzwolenia z ucisku. Nie potrafili słuchać. Sam Mojżesz również nie nadawał się do roli, jaka mu przypadła. Podobnie jak inni Izraelici, on też nie potrafił słuchać. W Starym Testamencie odpowiada Bogu, żeby posłał do faraona kogoś innego. Boi się ośmieszenia na dworze władcy. Mojżesz nie był gotów na wyzwolenie z niewoli. Żydzi musieli spędzić następne 40 lat na pustyni – całe pokolenie musiało wymrzeć – zanim nadawali się do wkroczenia do Ziemi Obiecanej. Tak Zornberg interpretuje Torę. Nie wiem, czy wiecie, ale Żydom nie wolno studiować Tory samemu, musi być badana w grupie. W przeciwnym razie umacnialiby się w tym, co już wiedzą i myśleliby według utartych schematów. Tylko w grupie mają szansę wyrwać się z kolein własnej interpretacji i zobaczyć tekst Pisma w inny, bardziej
życiodajny sposób. Dlatego w społeczności żydowskiej herezją jest czytanie Tory dosłownie. Nieustannie szukają głębiej coraz większego w nią wglądu. Zornberg zadaje pytanie: „Kiedy Tora ożywa?”. I odpowiada: „Tora ożywa, kiedy Żyd umiera w swoim namiocie”. Kiedy Żyd ją „chwyci” – zrozumie i przekuje w czyn. Bez tego to tylko zwykła książka.
Jest to bardzo podobne do pracy zen. Ona też jest wykonywana w grupie. To prawie niemożliwe, aby usiąść i wytrwać w medytacji w pojedynkę. To jest niemalże sprzeczne z ludzką naturą. Grupa w zendo wspiera się wzajemnie. W niej studiujemy buddyjskie nauki, ciągle od początku i bez końca, aby wejść coraz głębiej w ich znaczenie. Powierzchowne ich czytanie byłoby herezją.
A zatem „Nie marnuj swojego życia”! Przyjdź do zen przygotowany, przyjdź do pracy. Nagrody są wielkie, ale współmierne do włożonego wysiłku.
fot.wccm.pl