Czytanie na dziś: czytaj dalej
Kim Nataraja Konferencje

KIM NATARAJA

Kim Nataraja urodziła się w Holandii. Od 1960 roku mieszka w Londynie wraz z mężem i dwójką dzieci. Jest emerytowanym wykładowcą języków nowożytnych. Od 1999 roku kieruje Szkołą Medytacji Chrześcijańskiej w ramach której prowadzi wykłady z cyklu Chrześcijańskie korzenie mistycyzmu. Kim jest benedyktyńskim oblatem WCCM, dyrektorką Szkoły Medytacji i członkiem założycielem towarzystwa Bede Griffiths Sangha. Aktywnie wspomaga prace WCCM na polu dialogu międzyreligijnego. 

Demony

 

Ewagriusz był powszechnie uznanym znawcą duszy i doradcą w sprawach oczyszczania myśli. Kiedy mówi o namiętnościach, złych myślach i demonach, to to nic innego jak w terminologii jungowskiej, archetypy myśli ukryte w zbiorowej podświadomości. Archetypy te są polem wzrostu naszych cieni i osobowej podświadomości. Inaczej mówiąc, nasze nieoczyszczone myśli czerpią z nich energię wzrostu i są przez nie wzmacniane. Ewagriusz był człowiekiem swego czasu i używał dostępnej mu terminologii. Demony były utożsamiane z potężnymi siłami i nie dziwi, że przypisywano im rozróżniające je między sobą cechy. Ojcowie i Matki Pustyni mieli o nich zdanie podzielone. Prości mnisi koptyjscy byli zdania, że namiętności są wypaczonymi pragnieniami i powinny być za wszelką cenę zwalczone i wykorzenione. Inni, jak Ewagriusz, uważali je, w czym byli bliscy Platonowi, za nieprawidłowo ukierunkowane emocje, które należało zrozumieć i oczyścić by nimi właściwie pokierować.

 

Buddyjski trening tybetańskich lamów jest tego dobrą ilustracją. Młodzi adepci na lamów spędzają miesiące na wizualizacji i budowaniu tulp, mentalnych konstruktów, które często przybierają formy groźnych demonów, żyjących swoim własnym życiem. W wielu przypadkach owe konstrukty są uzewnętrznieniem wewnętrznych demonów mnichów. Kiedy taki demon jest już całkowicie rzeczywisty, tak, że zaczyna im zagrażać, wówczas na polecenie nauczyciela dokonuje się jego zniszczenie, jako produktu ich myśli i wyobraźni. To nie tylko testuje ich nieustraszoność, jako uczniów, ale również uzmysławia im iluzoryczną moc ich własnego umysłu.

 

Ewagriusz widział jasno skutki, jakie demony wywierają na nasze codzienne myśli. I tu właśnie leży całe sedno sprawy. Myśli same w sobie nie są złe. Tylko wtedy, gdy zezwolimy sobie na zachowanie wypływające z myśli napędzanych namiętnościami i niespełnionymi potrzebami, wówczas pozwalamy demonom na wejście do środka nas. Ewagriusz wyszczególnił następujące demony: obżarstwo, nieczystość, chciwość, smutek, akedię, otępienie, próżność i ostatni, choć wcale nie najmniejszy z nich, pychę. Z nich wszystkich dwa najgroźniejsze to obżarstwo i pycha. Wszystkie pozostałe są tylko logicznym następstwem tych dwóch. Obżarstwo jest tu rozumiane, jako powszechne i ponad umiar nadużywanie przyjemności zmysłowych w jedzeniu piciu, cielesności i posiadaniu dóbr materialnych. Prowadzi ono do łakomstwa - chcemy utrzymać, to co już zdobyliśmy - lub do smutku - nie mamy tego wszystkiego, czego jeszcze pragniemy. W konsekwencji pojawia się gniew (i zazdrość) wobec tych, którzy mają to, czego nam brakuje, lub tych, którzy chcą nam to odebrać. Następnie w kolejce czeka już duma i próżność - chcemy pochwalić się tym, co posiadamy i przywłaszczamy sobie zasługi w ich zdobyciu - zapominając, że wynikają one z talentów, które otrzymaliśmy od Boga. Nieczystość jest również widziana w tych kategoriach. Miłość i seks nie powinny stać się pastwą chciwości i egoistycznego samodogodzenia. Związek pomiędzy demonami Ewagriusza a naszymi potrzebami survivalu, szczególnie tymi, które nie zostały wystarczająco zaspokojone w przeszłości, jawi się jak na dłoni. Generalnie uzasadniona, w celu normalnego funkcjonowania, konieczność posiadania rzeczy materialnych, zamienia się w nieodparty popęd chciwości posiadania przedmiotów i ludzi. Daje to iluzoryczne poczucie miłości, przyjemności, bezpieczeństwa, uznania i władzy, za którymi tęsknimy. Poprzez mechanizm chciwości i dumy ego przejmuje całkowitą kontrolę i zamienia nas w zapatrzonych w siebie egocentryków.

 

Poradzenie sobie z własnymi demonami może być nie lada zadaniem. Wzrastająca samoświadomość ukazuje nam na początku tego procesu emocjonalne rany. Ale to jedyna droga do zmierzenia się z własnymi demonami: poznanie związków między tym, co kieruje naszym postępowaniem, a wynikającym z tego łańcuchem skutków. Niezależnie od tego, jak może być to bolesne, trzeba nam najpierw poznać kalki naszego działania, zanim się ponad nie wzniesiemy i w końcu od nich uwolnimy. W jakimś sensie stają się one wtedy naszymi najlepszymi nauczycielami. Więcej bowiem uczymy się z naszych słabości niż z zalet. „Gdyby usunąć wszystkie pokusy, to nikt nie musiałby być zbawiony” powiedział Ewagriusz.

 

Dlatego musimy trzymać się praktyki medytacji na wszelki możliwy sposób, wytrwać w jej dyscyplinie, nawet wtedy, gdy jest bardzo trudno. Bo jak słusznie zauważył Wittgenstein: „Nie ma nic trudniejszego na świecie, niż przestać oszukiwać samego siebie”. W pewnych przypadkach trzeba pod opieką specjalisty pozwolić na wizualizację owego balastu podświadomości. Prowadzi to do głębokiego wglądu w siebie. Tak Ewagriusz, jak Freud, Jung czy też wielu współczesnych terapeutów uważa tego typu zdobyty wgląd za podstawowe narzędzie w rozwiązywaniu konfliktów podświadomości. Ukryte wymykają się naszej kontroli. Wydobyte na światło dzienne, pogodzone i zaakceptowane tracą swą moc i może rozpocząć się proces ich uzdrawiania.

 

„Ludzie idą do nieba nie za opanowanie i kontrolę nad swoimi żądzami, lub też za ich brak, lecz w nagrodę, że pracowali nad ich zrozumieniem” (William Blake, Wizja sądu ostatecznego).

 

 

Fot. wccm.pl. Koła Życia, podstawowy obraz ikonografii buddyzmu. Centralną część malowidła stanowią tzw. Trzy Trucizny. Będąc odwiecznym powodem człowiecznego zniewolenia i nieszczęścia niszczą one człowieka od wewnątrz. Kogut reprezentuje chciwość, wąż nienawiść a świnia głupotę. Złączone z sobą za ogony w wiecznym kołowrocie są piastą napędzającą Koło Życia.  

 

Print Friendly and PDF