W odniesieniu do Boga ludzkie pojęcia, obrazy lub sposób mówienia , nigdy nie oddadzą całej tajemnicy tego, kim Bóg jest. Także żadne z dostępnych nam doświadczeń Boga, nie udostępnia pełnej o Nim wiedzy.
My, którzy podążamy ścieżką Medytacji Chrześcijańskiej otwieramy się na doświadczenie Boga, w którym nie pośredniczą wizerunki. Równocześnie jednak zdajemy sobie sprawę, jak bardzo potrzebne jest znalezienie obrazów i metafor, które oddadzą to, co jest nam dane odkrywać poprzez praktykę modlitwy. Obraz Matki Bożej prowadzącej nas, przytulającej czule na drodze poprzez nasze narodziny ku prawdziwej tożsamości, pochodzi z doświadczenia kontemplatyków, którzy czuli się karmieni, objęci opieką podczas poszukiwań harmonii z Miłością Bożą. Każdy okres modlitwy przenosi nas do piersi Matki Bożej i karmi nas Bożym mlekiem, dzięki czemu możemy podążać dalej na drodze wiary. Doświadczenie tego karmienia nie jest czymś, co znamy z potocznego sposobu pojmowania, to znaczy poprzez nasz rozum, czy emocje, jest to raczej z zupełnie innego obszaru, możliwe, że odnosi się do wewnętrznych zmysłów, o jakich mówili mistycy. Doświadczenie wewnętrznych zmysłów może, ale nie musi ujawniać się poprzez nasz intelekt i emocje.
Praktyka Medytacji Chrześcijańskiej prowadzi nas do doświadczenia świętej tajemnicy. Jest to doświadczenie przenikania do coraz głębszej sfery mojego własnego istnienia , oraz do istnienia Boga i poznania, że są z sobą zjednoczone.
Relacje ludzkiej przyjaźni pomagają zrozumieć nam to doświadczenie poznania. Nie to, co ktoś nam kupuje, czy dla nas robi sprawia, że identyfikujemy naszą relację jako relację miłości. Bardziej jest to doświadczenie wglądu przyjaciół w nas samych, jakimi jesteśmy, który przebiega poza wszelkimi naszymi słabostkami, cechami osobowościowymi i sprawia, że jesteśmy kochani takimi, jakimi jesteśmy. W takiej przyjaźni rozpoznajemy: „Jestem kochany”.
Doświadczenie naszego czasu modlitwy jest rytuałem, jaki ustanawiamy we wzajemnej miłości, jaka istnieje pomiędzy nami a Boskim Innym. Wchodzimy w czas modlitwy, ponieważ Matka Boża nakarmiła naszą chwiejną wiarę Bożą miłością oraz ponieważ łakniemy, aby okazać naszą miłość i znajdować harmonię z wiecznym istnieniem miłości. Doświadczenie czasu modlitwy jest sformalizowanym doświadczeniem kierowania naszej życiowej energii ku ostatecznej rzeczywistości. Celem naszego istnienia w wieczności jest doświadczać naszej dobroci, zdolności kochania i prawdy; poznanie, że jesteśmy we wzajemnej miłosnej relacji z Bogiem, który się nami zachwyca i którego zachwyt nie jest od niczego zależny. Tej miłości nie musimy zdobywać, ani na nią zarabiać. Po prostu jest i zawsze będzie. Niezależna od naszych nastrojów, osobowości, umiejętności. Od tej miłości nic nie może nas oddzielić.
Mówimy o naszym życiu, jako o duchowej podróży, ponieważ bezustannie próbujemy odkrywać prawdę o nas samych. Bóg jest tutaj w samym miejscu rozpoznania i czeka cierpliwie, aż dokona się w nas to odkrycie. Bóg jest tutaj, zbliża nas do siebie i dotyka z czułością, pobudza do odkrycia: „Jestem kochany, bezwarunkowo kochany”. Przebłyski tej prawdy uświadamiamy sobie podczas podróży naszej wiary. Możliwe, iż dostrzegamy że stajemy się mniej defensywni w naszych relacjach, mniej niepewni, bardziej współczujący, skłonni wybaczać innym i sobie.
Czas, kiedy się modlimy jest formalnym wyrazem naszego uznania, wypowiedzenia naszego „Tak” dla tej relacji wzajemnej miłości. Wydarza się ona tu, gdzie bliskość Bożej miłości i nasze utęsknione serce spotykają się w miłosnym pocałunku.
fot.wccm.pl