Modlitwa kontemplacyjna jest nie tyle doświadczeniem Boga, jakiego ty sobie wyobrażasz, lecz przede wszystkim pewną możliwością daną Bogu, by objawił się takim, jakim jest rzeczywiście. By do tego dojść, musisz po prostu przestać myśleć. Uciekamy się do myślenia, by zahamować oddziaływanie nieświadomości na naszą świadomość, i by nie spotkać się z naszymi negatywnymi uczuciami, myślami i postawami w prawdziwie mądrej perspektywie, opartej na rozumie, a nie emocjach, na wierze, a nie jakimś fałszywym systemie wierzeń, popularnym w tym okresie historii, w którym przyszło nam żyć.
Jak myślisz, dlaczego Chrystus został ukrzyżowany? Ponieważ Ojciec chciał nam przez to powiedzieć: „Zrobię wszystko, „odrzucę” nawet własnego Syna, byście wiedzieli, jak bardzo pragnę dać wam samego siebie, całego Boga.” A zatem, choćbyśmy nie wiem jak się starali, dopóki nie będziemy posiadać głębokiej relacji z Bogiem, nic tu nie zrozumiemy. Sądzimy, że musimy pozyskać miłość Boga własnym wysiłkiem, zdobyć Jego względy, lub udobruchać Go za nasze przewinienia. To nie jest jednak Bóg chrześcijan, choć pewne ziarenko prawdy jest tu obecne, podkreśla ono raczej niewłaściwe aspekty Boga.
Męka Chrystusa jest najdonioślejszym objawieniem Serca Boga Ojca. Wierzymy, że Bóg wydał w niej na ofiarę swojego Syna, który Go zna najlepiej, ponieważ jest z Niego zrodzony i poświęcając wszystko co ma najcenniejsze chce byśmy dzielili z Nim owo doświadczenie. To jest właśnie życie wieczne. Życie wieczne oznacza pełne i głębokie współuczestniczenie w Chrystusowej świadomości Boga, który jest naszym Tatusiem (Abba) — Stwórcą, Odkupicielem, Ukochanym, wszystkimi dobrymi ludzkimi relacjami miłości zebranymi w jedno i pomnożonymi miliony razy.
Boska energia miłości jest przez nas lekceważona, do czasu gdy poprzez to doświadczenie zrozumiemy, że wszystko pojmujemy nie tak, jak trzeba. Jeśli myślisz, że Bóg jest nieobecny, wówczas On, z praktycznego punktu widzenia, takim się staje. Św. Teresa ostrzega nas, że główną przeszkodą na modlitwie jest to, że modlimy się tak, jakby Bóg był nieobecny. To bardzo ciekawa obserwacja — miała wszak styczność z zakonnicami prowadzącymi życie kontemplacyjne — ponieważ ukazuje nam, jak daleko możemy się posunąć w naszej głupocie. Po co się w ogóle modlić, skoro sądzimy, że Bóg jest nieobecny? To kompletnie nie ma sensu. W modlitwie kontemplacyjnej Bóg pokazuje nam sposób wejścia w relację z Nim samym, gdzie krok po kroku dochodzimy do pełni boskiej obecności.
To nie jest moja koncepcja. To jest to, do czego Jezus nawołuje nas nieustannie w Nowym Testamencie. Szczególnie w tym tygodniu, w Wielki Czwartek, usłyszymy modlitwę kapłańską Jezusa, w której mowa jest o naszym doświadczeniu zjednoczenia z Ojcem, będącego doświadczeniem Jezusa: „ ... aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy "(J 17,22). To jest totalna jedność.
I ta jedność, to zjednoczenie, ta głębia poznania, ta pełnia Chrystusowej świadomości, jest dokładnie tym, co nazywamy Królestwem Bożym. Królestwo Boże nie jest projektem geopolitycznym. To nie miejsce, ani jakaś instytucja. To stan świadomości. Nie jest to jednak jeden z wielu stanów świadomości, czy też stan świadomości szczególnie świętej osoby, ale świadomość Syna Bożego, którą przenika głębokości tajemnicy bezwarunkowej miłości Boga. To jest to, do czego jesteśmy wezwani w Wielkim Tygodniu. Oto dlaczego przychodzimy do kościoła. Oto dlaczego pozbywamy się niewłaściwych koncepcji i postaw względem Boga. Oto dlaczego zezwalamy na to, by Bóg wszedł w nasze codzienne życie, i by doświadczane w życiu trudności stanowiły dla nas naukę, ponieważ bardzo często są one jedynym sposobem na to, by nasze fałszywe wyobrażenia zostały skonfrontowane i byśmy ostatecznie położyli im kres.
W Bogu nie ma żadnej kary. Mam świadomość, że Stary i Nowy Testament mówią o tym. Ale przecież droga duchowości jest drogą prowadzącą do uzdrowienia a nie doświadczenia kary. Oto dlaczego lubię nazywać ją Boską Terapią. Trudności jakie napotykamy w naszym osobistym życiu modlitewnym oraz różne zewnętrzne trudności, będące tak częstym doświadczeniem wielu osób w naszych czasach, nie stanowią kary, lecz są raczej wezwaniem, bez którego prawdopodobnie nigdy byśmy się Bogu całkowicie nie oddali.
fot.wccm.pl