Medytacja Chrześcijańska może stać się kamieniem węgielnym duchowości każdej posługi duszpasterskiej, w szczególności służby społecznej. Powody dla których tak się dzieje, zasugerowane zostały już w poprzednich konferencjach. Teraz podsumuję moje argumenty skupiając się na trzech najważniejszych:
1. Modlitwa kontemplatywna
Pierwszym powodem jest ten, że modlitwa kontemplatywna jest sercem i duchem wszelkiej modlitwy. C.S. Lewis pisze, że modlitwa albo jest kontaktem z Bogiem albo pozostaje zwykłą iluzją. Jak pamiętamy z rozdziału Medytacja a kontemplacja końcowym owocem lectio divina jest akt czwarty, który jest kontemplacją. Medytacja Chrześcijańska skupia się od razu na kontemplatywnej obecności jako swoim bezpośrednim celu. Ucisza umysł i czeka w prostocie na Boga, który niezawodnie przyjdzie. Tego typu nawyk czekania przenosi się na codzienne życie i staje się podszewką wszelkiej modlitwy ustnej, liturgicznej i służby innym w miłości.
Kilka lat temu w londyńskim Tablet ukazał się artykuł próbujący dotrzeć do sedna modlitwy. Arcybiskup Cantenbury udzielił wywiadu, w którym zapytano go o jego sposób modlitwy.
- Czy ksiądz Arcybiskup modli się? – zabrzmiało pytanie.
- Tak – odpowiedział – modlę się każdego dnia.
- Jak długo trwa księdza modlitwa?
- Około jednej minuty.
Na twarzy reportera pojawiło się zdziwienie, więc Arcybiskup pośpieszył z wyjaśnieniem:
- Oczywiście, zajmuje mi to 29 minut by osiągnąć tą jedną minutę.
Jednym z powodów popularności Medytacji Chrześcijańskiej (i innych jej podobnych form, tak jak np. Centering Prayer) jest ich praktyczność. Poprzez nauczanie prostej formy modlitwy otwierają one możliwość kontemplatywnego życia przed każdym zwykłym człowiekiem wiary. Wielu modlących się według nauki Johna Maina przyznaje się, do długo narastającego głodu za głębszą modlitwą. Pragnęli doświadczyć Boga - nie tylko myśleć o Nim - poznać Go osobiście, jako przyjaciela, a nie bezosobowego sędziego.
Jak to osiągnąć? Jak do tego dojść?
Medytacja Chrześcijańska jest odpowiedzią i pojawia się nam jak dar z nieba. Ludzie zdają się słyszeć słowa zachęty św. Teresy z Avilii do swych współsióstr: ”Wchodźcie więc, wchodźcie do wewnątrz siebie, moje córki...” Wejść tam całym sobą – ciałem, duszą i duchem – i spotkać Boga. Doświadczenie kontemplacyjne tego spotkania jest trudno uchwytne. Czasami doznania są uczuciem pociechy, ciepła, euforii, najczęściej nic się nie dzieje. Czasem nawet jest suchość i pustka. Można powiedzieć, że zwykle nie ma żadnej odczuwalnej akcji ze strony Ducha. Bo sedno tej modlitwy nie leży w żadnej z nich, jest nim kochająca wiara, otwarta i przyjmująca Boga miłość. Modlitwa kontemplatywna jest szukaniem Ukochanego. Jej strategią jest jak największe uwrażliwienie modlącego się na Boskie „włamanie się”. Żyje ona z nadzieją, że Bóg przyjdzie, po prawdzie już nadchodzi, bez względu na emocjonalny podkład w czasie samej modlitwy. Ci którzy ją praktykują są przekonani, że na jej drodze nastąpią okresy przebicia się, bo wiedzą, że Bóg zawsze jest gotowy by dać się tym, którzy się na Niego uzdalniają.
2. Wnikliwość i wewnętrzne rozróżnienie
Drugim powodem, dla którego modlitwa kontemplatywna wspomaga służbę społeczną, jest dar wnikliwości i wewnętrznego rozróżnienia. Modlitwa jest bezpośrednią drogą do prawdy o rzeczach. Cisza jest wehikułem na drodze do owej prawdziwości. Ujawnia się bowiem w niej nasza jaźń prawdziwa (trueself). To jest to „ja”, które jest zakorzenione w Bogu, pochodzi od Boga i do niego zmierza. Jest prawdziwe w przeciwieństwie do tego, które stworzyliśmy według naszych własnych wyobrażeń i podobieństw.
Medytacja Chrześcijańska wspomaga wzrost prawdziwego ja w różnoraki sposób. Fałszywe ja jest zepchnięte na boczny tor; marnieje gdy pozostaje w cieniu i niezauważane. W tym procesie ujawni się jak na dłoni jego blokujące działanie w dochodzeniu do naszych głębszych prawd o sobie. Łatwo padamy ofiarą grzechu w życiu i świecie. Te ciężkie z nich są grzybnią, na której rosną żądze dumy, rozpusty, chciwości i wszystko inne zło. Nasze własne wysiłki, by z nimi sobie radzić są tylko częściowo skuteczne. Św. Jan od Krzyża tłumaczy dlaczego. Bo grzechy główne kontynuują swe niszczycielskie działanie z głębi podświadomości, będąc częścią naszego własnego cienia. Ujawniają się w przebraniu, jako na przykład religijna duma, czy też obżarstwo. Kontemplacja odkrywa te patologie i konfrontuje człowieka z jego własnymi grzechami, poprzez konfrontację z nimi twarzą w twarz, przyznanie się do nich w czasie modlitwy i właściwe zajęcie się nimi po modlitwie na właściwym miejscu. Tak na przykład dzieje się to w programie 12 kroków AA. Proces uzdrawiania jest oczyszczeniem nazwanym przez Jana jako ciemna noc zmysłów. Tylko kontemplacja jest w stanie uleczyć korzeń grzechu. Czyni to poprzez wystawienie błędów na światło dzienne w ich prawdziwych kolorach i wykrzesywanie sił potrzebnych na skuteczne zmierzenie się z nimi. Ten proces oczyszczenia często dokonuje się bez świadomości modlącego się.
Wraz z nim pojawia się nowa świadomość, którą Mistrz Eckhart określa mianem Gelassenheit. Termin ten oznacza „pozwolenie rzeczom być”, widzenie ich takimi jakimi są, odczytywaniem sytuacji bez narzucania na nie naszych interpretacji. Gelassenheit następuje, gdy człowiek wchodzi w kontakt z żywym Bogiem i pozwala innym bogom umrzeć. Jest to wynik oderwania się, widzenia świata oczyma wiary. Ten stan umysłu pozwala komuś na wybór właściwej drogi postępowania. Społeczna analiza i rozważenie każdej konkretnej sytuacji zachowują swoją wartość, jednakże Gelassenheit zapewnia większą obiektywność i więcej prawdziwości w ocenie spraw.
Modlitwa kontemplatywna promuje wnikliwość i wewnętrzne rozróżnienie na jeszcze inny sposób. Duchowa wnikliwość odbywa się mniej na drodze racjonalnej analizy, a raczej „wyczuwalności” tzn. poprzez efektywny współgłos lub dysonans z przeżywaną właśnie sytuacją. Doświadczający „wyczuwa” to co jest zgodne, a co stoi w sprzeczności z Bożą wolą. Osąd odbywa się poprzez „wyczucie” prawdy. Tego rodzaju duchowa wnikliwość jest tylko dostępna ludziom z rozwiniętą duchowością. Dla tych co cenią i praktykują głębokie życie modlitewne, są blisko Boga i wzrastają w Jego drogach myślenia i osądu. Medytacja Chrześcijańska pozwala wzrastać w tego rodzaju podobieństwie. Zbliża do Ducha i pozwała zbierać żniwo tych Jego owoców, które św. Paweł opisał w liście go Galatów: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”. Te zaś są cnotami prawdziwych ludzi czynu, których nie motywuje ideologia, lecz Duch Boży, kttóry działa w nich dla budowy Królestwa Bożego.
3. Osobiste relacje
Trzecim i ostatnim powodem dla którego modlitwa kontemplatywna jest kamieniem węgielnym każdej innej modlitwy i idealnym przygotowaniem do służby innym jest jej wartość osobista. Medytacja Chrześcijańska uzdalnia do nawiązania prawdziwej i osobistej relacji z Jezusem Chrystusem. Jezus kroczy przy boku jako przyjaciel i pomocnik, przypominając nam, że to On kieruje wszystkim, że to jest Jego Kościół i że ostatecznie nie wszystko zależy od nas. Mantra staje się tak jak wierny towarzysz, czy też imię Ukochanego, które przychodzi nam na myśl w chwilach ciężkich i dobrych uświadamiając Bożą obecność. Rodzi się poczucie intymności między Bogiem, a człowiekiem. Wierna praktyka Medytacji Chrześcijańskiej buduje pewność zamieszkiwania Boga w nas, poznania Jezusa po imieniu, intymnego bycia razem z Nim w drodze.
Jedna ze szczególnie ważnych ról tej osobistej relacji z Jezusem ujawnia się w podejściu do cierpienia. Cierpienie nie było Jezusowi obce. W swym ziemskim życiu szukał i przyjaźnił się z gnębionymi. Ich potrzeby są do dziś jego pierwszorzędną troską. Nie powinien więc dziwić nas krzyż, gdy działamy w Jego imieniu. Krzyż jest sprawdzianem chrześcijańskiego życia i służby. Jest częścią ludzkiego uwarunkowania i paschalną tajemnicą umierania i powstawania z martwych z Chrystusem. Objawi się on w formie porażki i opozycji w stosunku do naszej służby, w znużeniu i zniechęceniu, w zwykłym fizycznym wyczerpaniu i rozczarowaniu, wreszcie nawet w prześladowaniu i męczeństwie. Jak powinniśmy, my współpracownicy Chrystusa radzić sobie z tak groźnymi wyzwaniami? Za św. Pawłem pytamy: „Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku śmierci?” Od niego też bierzemy odpowiedź: „Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!”
Nie ma wątpliwości, że są inne drogi wzrostu w wiedzy i miłości Pana, ale droga modlitwy kontemplatywnej prowadzi prosto do serca rzeczy. To specjalny dar dla naszego czasu i gwarancja solidnej kontemplatywnej podbudowy służby społecznej. Dla tych, którzy podejmą się praktyki modlitwy kontemplatywnej, stanie się ona duszą ich apostolstwa
Zakończenie
Tematem moich rozważań była Medytacja Chrześcijańska upowszechniona przez Johna Maina OSB. Motywacją do napisania tej ksiązki jest pragnienie podzielenia się czymś, co uważam za bezcenny dar dla współczesnego Kościoła. Wiele lat z mego dorosłego życia poświęciłem badaniom tematu modlitwy, jako upragnionego celu osobistego i przedmiotu zawodowych dociekań teologicznych. Moje wysiłki doprowadziły mnie do skarbca Medytacji Chrześcijańskiej. Książka ta oddaje moje pełne przekonanie, że ta forma modlitwy kontemplatywnej ma moc odnowy życia każdego chrześcijanina XXI wieku.
fot.wccm.pl