Modlitwa i działanie to dwa nierozłączne nurty życia każdego chrześcijanina. Dane jest nam w życiu czynić tylko dwie rzeczy: modlić się i być sprawiedliwym. Modlimy się, by poznać, że jesteśmy kochani przez Boga, by na Jego miłość odpowiedzieć również miłością. Z niej wypływają nasze sprawiedliwe uczynki wobec braci i sióstr, obejmując wszystkie nasze relacje. Każdy objekt naszej miłości otrzyma przez to od nas to, czego mu najbardziej potrzeba.
Oba wymienione elemnety życia są równie niezbywalne. Jesteśmy powołani, by być zarówno mistykami jak i prorokami. Mistycy znają Boga poprzez drogę miłości. Prorocy głoszą Jego słowo i czynią Jego wolę. Według tego wzór powołaniem chrześcijanina jest modlitwa i proroctwo, kontemplacja i akcja, miłość Boga i miłość ludzi. Jan Paweł II ujął pięknie te podwójne powołanie w następujących słowach:
„Potrzeba nam heraldów Ewangelii, którzy są ekspertami człowieczeństwa, którzy znają głębię ludzkiego serca, potrafią dzielić się radościami i nadzieją, zmaganiami i rozterkami współczesnego człowieka, będąc jednocześnie kontemplacyjnie rozmiłowanymi w Bogu”
Aktywiści, którzy się nie modlą, są co najwyżej naprawiaczami świata, często dla własnej korzyści. Ich działalność niesie w sobie ryzyko, które H.D.Thoreau (amerykański pisarz, poeta i filozof dziewiętnastowieczny, twórca teorii obywatelskiego nieposłuszenstwa. przyp. tłum.) podsumował w swej mądrej radzie: „Jak zobaczysz kogoś, kto idzie w twoją stronę, by cię uszcześliwić, bierz nogi za pas i zwiewaj jak najdalej”. Zakorzenienie w Bogu pozwala na uniknięcie takich pułapek, bo wspomaga ono obiektywność i bezinteresowność. Ludzie muszą wyzwolić się ze swych egoistycznych światów. Prawdziwa miłość skupiona jest na innych, w rzeczy samej na Bogu, a modlitwa jest warunkiem koniecznym, by wytrwać w tym skupieniu. Modlitwa jest tym, co ich wspomaga, bo pozwala im na kontakt z prawdami, które są większe od nich samych, pozwala im na kontakt z czystą Prawdą. To pomaga im schodzić z pierwszego planu, być mniej agresywnymi i bardziej współczującymi. Modlitwa uczy ich wykonywać dzieła Boże, a nie ich własne.
Są ludzie, którzy modlą się tak, że zatrzaskują się w modlitwie, jako sztuce dla sztuki, i nie widzą już Łazarza żebrzącego u ich bramy. Tacy ludzie praktykują religię wygody, jako środka na niwelowanie niewygód życia. Ich duchowość jest duchowością wykoślawioną, dbająca o własne „ja”, marzycielską i odległą od ludzkiego bólu. Dojrzała duchowość pozwala znaleźć sens i zaakceptować cierpienie, więcej nawet, przyjmuje cierpienie jako nieuchronny element życia. Taka duchowość może nawet wyjść na ulicę, by „szukać bójki”, lub przynajmniej, jeżeli będzie trzeba, podjąć ją na sposób dobrego samarytanina, który nie odwrócił się i nie przeszedł na drugą stronę drogi. Prawdziwy chrześcijanin wygląda za cierpiącymi współbraćmi, po to by spieszyć im z pomocą. Prorocy starego i nowego przymierza aż płonęli w swej żądzy sprawiedliwości. Ta sama troska musi leżeć w samym sercu współczesnej duchowości. Cała Ewangelia streszcza się zasadniczo w dwóch sprawach: wiary i sprawiedliwości. Jest ona wezwaniem do podwójnej przemiany, nie tylko siebie samego ale i całego świata.
Musimy stać się działaczami, co się modlą, i modlącymi się, co czynia sprawiedliwość. Piszę to jako Karmelita, a nasza filozofia zaczyna się na modlitwie i zmierza w kierunku działania. I chociaż Karmel podkreśla wagę wewnętrzności, to w całej pełni dostrzega konieczność pracy dla pokoju i sprawiedliwości. „Uczynki sprawiedliwości – jak pisze superior generalny Karmelitów - muszą stanowić integralną część naszego nauczania Ewangelii i przenikać wszystko, co czynimy”. Modlitwa i sprawiedliwość są zawsze razem, nigdy zaś osobno – albo modlitwa albo sprawiedliwość.
Tak więc nasza podstawowa teza brzmi, że służba w ogólności i zaangażowanie społeczne w szczególności potrzebują modlitwy jako podstawy i wsparcia. Chrześcijanin, który chce współdziałać w budowaniu świata opartego na wartościach Królestwa Bożego, musi być inspirowany i kierowany Ewangelią, nie tylko w głowie, ale i w sercu. Intelektualne nawrócenie dokonuje się dzieki nabytej wiedzy, podczas gdy moralna i religijna przemiana jest wynikiem pracy modlitwy. Modlitwa kontemplacyjna, jest tą, która dokonuje tego najskuteczniej, tak jak na przykład Medytacja Chrześcijańska, która jest przewodnim tematem naszych konferencji. Medytacja Chrześcijańska nie jest chwilową fanaberią czy też płomienym zapałem, który wybucha na moment i chwilę potem gaśnie. To długoterminowe wyzwanie wymagajace wierności przez całe życie. W ten sposób pozwala ona osiągnąć modlącemu się poziom kontemplacji i przekazać go jako dar dla całej wspólnoty. Jednocześnie, jako ruch laikatu, przyczynia się ona do utrzymania kontemplacyjnego wymiaru Kościoła, urzeczywistniając proroczą dalekowzroczność II Soboru Watykańskiego.
Współpracownicy Boga, ministranci Chrystusa, promotorzy społecznej misji Kościoła muszą czerpać swe działanie z wnętrza Ducha Chrystusa. To oznacza zgłębianie Pisma i modlitewne lectio divina. Pełniącym obowiązki duszpasterskie duchownym i świeckim nie może już wystarczać oświeceniowa mentalność, która docenia społeczna równość, wolność, ludzki rozwój jako cele nadrzędne bez wyraźnego odniesienia do Boga. Ziemskie wartości są ważne, ale muszą być one umieszczone w szerszej perspektywie odkupienia całej osoby ludzkiej. W przeciwnym razie zaangażowanie w postęp ludzkości staje się idolem, a jego głosiciele często przemieniają się w bezwzględnych rewolucjonistów. Życie pełne modlitwy jest niezbędne dla ewangelicznego życia i apostolskiej działalności.