Duchowy wzrost każdego z nas znaczony jest przez i znajduje odzwierciedlenie w naszych zmieniających się wyobrażeniach Boga.
Są one często produktem odziedziczonym z wczesnego dzieciństwa i wiążą się z relacjami jakie łączyły nas z rodzicami i nauczycielami. Bóg "Ojciec" może być niedosiężnym marzeniem, gdy nasz własny ojciec był często nieobecny, przesadnie krytyczny, niecierpliwy, niedobry. Takie wyobrażenie nie przysporzy nam zaufania potrzebnego, aby wkroczyć w ciszę medytacji. Bóg będzie się wydawał kimś przerażającym, kogo lepiej unikać.
Wyobrażenie Boga jako "Matki", inny potężny archetyp, może przyciągnąć niektórych, lecz w innych może zrodzić wielkie opory.
Jeśli wyobrażasz sobie Boga jako "Wielkiego Sędziego", to czy zdołasz się poczuć swobodnie w Jego obecności? Bóg będzie raczej kimś, kogo należy unikać, niż kimś, z kim należy poszukiwać relacji, bo przecież tak wielu z nas zdaje się dźwigać brzemię przeróżnych win. Dlaczego zatem mielibyśmy pragnąć wstąpić w ciszę, aby stanąć przed sędzią? Dlaczego mielibyśmy wystawiać się na ryzyko wyroku i odrzucenia?
Tyle, że to są jedynie wyobrażenia, a nie rzeczywistość. Księga Rodzaju mówi nam, że zostaliśmy stworzeni „na obraz i podobieństwo Boga”. Ale zamiast rozumieć te słowa jako posiadanie w nas podobieństwa do Boga, rozumiemy je na opak i w ostatecznym rozrachunku przerabiamy Boga na nasz uwarunkowany obraz i podobieństwo. Ojciec Kościoła z II wieku, Klemens z Aleksandrii, powiedział dosadnie: „Ludzie w większości pozostają zamknięci w swoich ciałach, niczym ślimaki w skorupach, oplątani obsesjami jak kolcami. Konstruują wyobrażenie Bożej chwały, biorąc siebie za model.”
Pierwsi myśliciele chrześcijańscy uważali, że nadawanie Bogu imienia jest bluźnierstwem, ponieważ każde imię wyznacza Mu granice. Klemens z Aleksandrii mówi dalej: „Pojęcie czystego bytu jest punktem największego zbliżenia do Boga, który jest niewypowiedziany, poza wszelką mową, poza wszelką koncepcją, poza wszelką myślą.”
Jednakże, nawet wtedy, gdy już wiemy o tym, że nie uda nam się zamknąć Boga w słowach i myślach, nadal mierzymy się z trudnością poszukiwania relacji z czymś Nienazywalnym, Niewysłowionym i Nieograniczonym. Umysł ludzki działa głównie w oparciu o obrazy. Tak już jest i nie ma w tym nic nieprawidłowego, o ile pamiętamy, że Bóg jest daleko większy od naszych obrazów. Warto pamiętać o starej chińskiej przestrodze aby nie pomylić księżyca z palcem, na który on wskazuje.
Mistrz Eckhart, XIV-wieczny niemiecki mistyk, wyraził to bardzo dobitnie w słowach: „Proszę więc Boga, by mnie oczyścił od Boga”, czyli moich Jego obrazów. Te słowa przypominają buddyjską mądrość: „Gdy spotkasz Buddę na drodze, zabij go.” Św. Jan Kasjan opowiada w swoich „Rozmowach” historię eremity z pustyni egipskiej, któremu polecono, aby pozbył się antropomorficznego wyobrażenia Boga. Posłuchał, ale chwilę później słychać było jego płacz i żałosne biadolenie: „O, biada mi! O, ja nieszczęśliwy! Zabrali mi mojego Boga i nie mam teraz żadnego oparcia ani nie wiem, kogo czcić i do kogo się zwracać!”
Często przyczyną ateizmu jest reakcja na religijne wychowanie z czasów dzieciństwa. Krzyk Nietzschego „Bóg umarł!” jest uderzającym tego przykładem. Nietzsche nie mógł dłużej akceptować obrazu Boga swego dzieciństwa i wylał dziecko razem z kąpielą. Ojciec Laurence Freeman podkreśla, że „Odrzucenie Jezusa z powodu niedoskonałości Kościołów jest tragicznym w skutkach minięciem się z prawdą”. Możemy w tym miejscu dodać, iż jest dochodzi do takiego minięcia się gdy powodem odrzucenia Jezusa są niedoskonałości naszych osobistych wyobrażeń Boga.
Nasze wyobrażenia, czy nas samych, czy też Boga, mogą być poważną barierą na drodze medytacji. Ukrywają one prawdę o nas i przysłaniają Boską Rzeczywistość. Potrzeba, abyśmy byli świadomi tego, kim naprawdę jesteśmy: dziećmi Boga i świątyniami Ducha Świętego.
Oto dlaczego Mistrz Eckhart, jak wielu świętych i mędrców, wskazuje, że: „Rzeczywistość, którą nazywamy Bogiem, wpierw musi zostać odkryta w ludzkim sercu; co więcej, nie dostąpię poznania Boga, dopóki nie poznam siebie.”
Dla syna marnotrawnego poznanie siebie było pierwszym i decydującym krokiem powrotu do domu Ojca. Naszą drogą do Jego domu jest wytrwała praktyka medytacji. Uczy nas ona, że naturą Boskiej Rzeczywistości, którą spotykamy w mistrium ciszy, jest Miłość i akceptacja.
fot.wccm.pl