W poszukiwaniu dobrego samopoczucia i zdrowia współczesna medycyna coraz bardziej dochodzi do wniosku, że człowieka nie można traktować nieholistycznie. Do tej pory leczono objawowo. Dziś takie uproszczone podejście jest już nie do przyjęcia. Dostrzeżono, że człowiek jest istotą wielowymiarową i nieuwzględnianie tej złożoności, może skończyć jeszcze większymi komplikacjami jego stanu zdrowia i samopoczucia.
Jezus był człowiekiem w pełni zintegrowanym. Zauważmy, że potrafił spędzić długie godziny na modlitwie. Mógł niestrudzenie dawać innym całego siebie. Jest fizycznie, psychicznie i duchowo niemożliwe, aby przejść przez tak ogromne cierpienie podczas pasji, śmierci krzyżowej i potrafić wypowiadać słowa pełne miłości i wybaczenia z zachowaniem całkowitej wewnętrznej równowagi. Jezus to najdoskonalsza ludzka istota, jaka kiedykolwiek chodziła po naszej ziemi.
Dlatego, jeśli chcemy dążyć do świętości, musimy spojrzeć na różne wymiary integracji wszystkich naszych poziomów osobowościowych. Medycyna uczy, że choroba to naruszenie równowagi między pracującymi w naszym organizmie różnymi układami biologicznymi. Kiedy wszystkie one współpracują bez zakłóceń, wtedy pozostajemy w stanie homeostazy, - w równowadze.
Przyjrzyjmy się pięciu wymiarom, które stawiają nam w życiu największe wyzwania:
-
poziom naszej własnej jaźni;
-
nasze relacje z innymi;
-
nasze podejście do życia;
-
nasze skłonności i tendencje w stosunku do otoczenia, w którym żyjemy;
-
i wreszcie wymiar naszej postawy wobec Boga.
Kiedy patrzymy na te wszystkie pięć obszarów naszego życia pojawia się pytanie: Jak bardzo jesteśmy zintegrowani w sobie? Na ile potrafimy autentycznie się ocenić? Jeśli uda nam się odpowiedzieć na te pytania, wtedy jesteśmy w stanie prawidłowo współdziałać ze wszystkim co nas otacza.
Jak już mówiliśmy, aby to osiągnąć, najistotniejszą rzeczą z punktu widzenia teologii chrześcijańskiej jest głębokie poznanie kim jesteśmy i co takiego naprawdę wydarzyło sie podczas naszego chrztu. Chrzest zmienił nas radykalnie. Chrzest dokonał ontologicznej, metafizycznej zmiany naszej istoty. Niesiemy w sobie, na mocy chrztu, olbrzymią oczywistość prawdy, że jesteśmy z Boga. Staliśmy się jednym z Bogiem w Chrystusie, w tajemnicy Jego śmierci i zmartwychwstania. Gdy wiemy, kim jesteśmy, wtedy możemy zauważyć też innych. Do tego czasu, żyjemy w świecie jednego mieszkańca. Tym jedynym mieszkańcem świata jest nasze własne ego. Możemy mówić o miłości, możemy mówić o związkach, ale tak naprawdę nie spotykamy drugiego człowieka, bo żyjemy w stanie alienacji od Boga. Ta ważna realizacja jest celem modlitwy kontemplacyjnej. Kiedy uda się wam to osiągnąć, wówczas przekształca się poznanie innych, rozumienie życia, otoczenia, w którym jesteście osadzeni, a przede wszystkim rozumienie Boga.
Powstaje tylko pytanie, jak ten stan osiągnąć? Jedynym sposobem jest wewnętrzna zgoda na to, że jesteśmy stworzeni w Chrystusie i umożliwienie naszym umysłom i sercom skupienia się na Nim w nas. To jest akt wiary. Aby dotrzeć do miejsca ciszy, Jego przebywania, musimy wejść na ścieżkę, na której rezygnujemy z naszego myślenia i naszej racjonalności, a zamian tego skupiamy się na doświadczeniu pełni jakiej Bóg nam udzielił poprzez swego Syna w naszym sercu. Tylko w Chrystusie możemy wszystkie nasze ludzkie obszary życia złożyć w całość i zrozumieć ich przeznaczenie, zrozumieć, jak mają przyczynić się do naszego dobrostanu. Jeśli jesteśmy od Niego odłączeni to pozostajemy fragmentaryczni, można powiedzieć, że spisaliśmy się na straty. Nigdy nie zrozumiemy samych siebie, nigdy nie zrozumiemy innych, nie zrozumiemy sensu życia i świata, w którym żyjemy. A, co najgorsze, będziemy dalej odmawiać Credo nazywając siebie chrześcijanami, ale będzie to tylko chrześcijaństwo nomenklaturowe, a nie głęboko przeżyte.
Dlatego po latach mojego doświadczenia z pracą z ludźmi uzależnionymi i stosowaniu medytacji o. Johna Maina w praktyce 11 kroku w programie Kripy jestem przekonany, że jedynym sposobem, w jaki człowiek może żyć jako zintegrowana osobowość, jest odkrycie, że istnieje w Jezusie Chrystusie i przez Jezusa Chrystusa. Usiądźmy teraz do medytacji w celu zapewnienia głębokiego przebudzenia w nas „świadomości” Chrystusa, to jedyna świadomość, która nadaje sens naszemu życiu.
fot.wccm.pl