W dzisiejszym świecie coraz trudniej o ciszę i coraz bardziej ciszy się boimy. Jest wszędzie tyle hałasu, zgiełku, zamętu i pośpiechu, że nie wiemy, jaką postawę wobec ciszy przyjąć. Być może lękamy się tego, co cisza może w nas wywołać! Boimy się, że w ciszy usłyszymy to, co w sobie skrywamy. Ale jak mówi św. Augustyn, jeśli chcesz poznać Boga, musisz wpierw poznać samego siebie. I nie ma lepszego sposobu, by przyjrzeć się naszemu wnętrzu, jak trwanie w ciszy.
By trwać w ciszy, musimy wyciszyć nasze ciało, umysł i emocje. Wiemy, że istnieje związek między naszą fizycznością a sferą psychiki. Jeśli pragniemy trwać wewnętrznie w ciszy, musimy wyciszyć nasze ciało. Kiedy medytujemy, często doświadczamy niepokoju i chcemy od niego uciec. Zdarza się również, że na medytacji doznajemy uczucia jakby nasze stopy "niosły" nas gdzieś na zewnątrz, albo że nasze ciało zrywa się nagle, jakby nas "zostawiając". Dopiero później sobie to uświadamiamy. Musimy zatem zachować pewną dyscyplinę ciała. Dobrze jest mieć swoje miejsce i ustaloną w ciągu dnia porę na przebywanie w ciszy; najlepiej medytować co najmniej dwa razy dziennie, rano i wieczorem, od dwudziestu do trzydziestu minut.
Drugi rodzaj wyciszenia polega na wyciszeniu umysłu. Kiedy trwamy w ciszy, zauważamy, że w naszej głowie odbywa się ciągła "projekcja filmów". Albo oglądamy przeszłość, albo puszczamy wodze fantazji na temat przyszłości. Pewien hinduski pisarz powiedział, że umysł jest jak drzewo, na którym przysiadły małpy. Skaczą z gałęzi na gałąź i nieustannie trajkoczą. Aby uspokoić cały ten rozgardiasz, zatrzymać pokaz filmów oraz trajkotanie małp, musimy uzbroić się w wielką cierpliwość.
Trzeci rodzaj wyciszenia to wyciszenie emocji. Kiedy trwamy w ciszy uświadamiamy sobie wszystkie nasze wewnętrzne napięcia i niepokoje. Może unikasz konfrontacji z twoim gniewem, urazą, nie przebaczonym zranieniem, jakąś ważną decyzją, którą masz właśnie podjąć? Kiedy trwamy w ciszy, te rzeczy niejako wypływają na powierzchnię, stanowiąc dla nas wyzwanie. To czas próby, test twojej wierności.
Psycholodzy mówią, że powinniśmy te uczucia wydobyć i zmierzyć się z nimi. I jest to bardzo pomocne, gdyż ucieczka lub ich wyparcie są dla nas niekorzystne. Jednak w ciszy medytacji konfrontujemy się z tymi emocjami w inny sposób. Powtarzanie mantry jest jak patrzenie niepokojowi prosto w oczy i nie poddawanie się mu. Nie walczysz z nim, nie analizujesz, nie dociekasz jego przyczyny. Nie poddajemy się zawstydzeniu, jakie mogą emocje w nas wywołać, lecz jedynie trwamy w ciszy. Stopniowo, takie uporczywe trwanie w ciszy przynosi owoc, którym jest nasza wewnętrzna integracja i uspokojenie. Wcześniej czy później, trwając w takiej postawie, zobaczysz, że cały ten emocjonalny bałagan będzie w coraz mniejszym stopniu na ciebie oddziaływał.
Mamy zatem trzy rodzaje wyciszenia niezbędnego do medytacji, istnieją również trzy przeszkody, uniemożliwiające trwanie w ciszy. Są to rozproszenia, senność i tzw. pax perniciosa.
Kiedy się na czymś koncentrujemy musimy skupić naszą uwagę w określonym kierunku. Z rozproszeniami jest inaczej. Kiedy trwamy w ciszy, zauważamy, że doświadczamy wielu rozproszeń. Nasze pragnienia, zdarzenia z przeszłości, których żałujemy, plany na przyszłość, wszystko to niejako biegnie w naszym wnętrzu w różnych kierunkach. Ego ciągle pragnie być panem, ale mamy na to sprawdzony sposób: powtarzanie słowa-wezwania, mantry. Skupiamy się na tym, czujemy siłę przyciągania w tym kierunku. Kiedy doznajemy rozproszeń, wiemy co mamy robić – wracamy do powtarzania naszej mantry.
Senność to drugi wróg medytacji. Kiedy rozpoczynasz medytację i jesteś senny, prawdopodobnie jesteś po prostu zmęczony. Chyba lepiej będzie kiedy się najpierw wyśpisz. Najlepiej w ogóle jest medytować po kilku godzinach odprężającego snu. Szczególnie w ciszy nocy, kiedy nie dzwoni telefon, nie gra telewizor, dzieci nie hałasują. Dla tych, którzy mówią, że nie mają czasu na medytację, jest to rozwiązanie. Medytuj zatem w nocy. Kiedy po kilku godzinach snu, w sposób naturalny przebudzisz się, wstań i rozpocznij medytację. A potem znów połóż się spać. Jeśli przystosujesz się do takiego rytmu, zobaczysz, że będziesz bardziej wypoczęty niż po całonocnym spaniu. Ale jeśli to nie zmęczenie jest przyczyną twojej senności? Może unikasz jakiejś wewnętrznej konfrontacji? Jest to związane z trzecim rodzajem wyciszenia, o którym już wcześniej wspomniałem – wyciszenia emocji.
Jest jeszcze inny, bardzo subtelny, wróg ciszy: pax perniciosa, czyli "niebezpieczny pokój". Jest to stan pewnej pustki umysłu, albo też pobożnego zaabsorbowania podczas modlitwy, który modlitwą jednak nie jest. Jest to rodzaj zaangażowania myśli sprawami duchowymi lub niekontrolowane na ich temat fantazjowanie, który wywołuje w nas żal po ich zdemaskowaniu. To tak, jakbyśmy nie umieli modlić się bez rozproszeń, stały się dla nas normą i nie chcemy się od nich uwolnić. Nasze lenistwo sprawia, że nawet w zaprzestaniu powtarzania słowa-wezwania znajdujemy przyjemność. Kiedy odkryjemy ten stan duszy (bez względu na to, czy jest to stan nie udawanego kontemplacyjnego wyciszenia, pustki umysłu czy też pobożnego zaangażowania myśli), według zaleceń mistrzów modlitwy powinniśmy bezzwłocznie wrócić do powtarzania mantry.
Medytacja wymaga całkowitego wyciszenia ciała, umysłu i emocji, byśmy mogli uświadomić sobie obecność modlącego się w naszym sercu Chrystusa. W tym wyciszeniu przeszkadzają nam rozproszenia, senność i "niebezpieczny pokój". Tradycja modlitwy daje nam prostą metodę osiągnięcia tego wyciszenia: powtarzanie mantry. Autor Obłoku Niewiedzy pisze: "I przytwierdź je [słowo] mocno do serca, by zawsze w nim było, cokolwiek się stanie. Będzie ci tarczą i włócznią, tak w walce, jak i w pokoju. Tym słowem przebijać będziesz obłok i ciemność ponad sobą. Tym słowem zgnieciesz każdą myśl pod obłokiem zapomnienia. Tak bardzo będzie ci przydatne, że jeśli kiedykolwiek doznasz pokusy, by zastanawiać się, czego szukasz, słowo to wystarczy za całą odpowiedź."
fot. wccm.pl