Czytanie na dziś: czytaj dalej
John Main OSB Konferencje

JOHN MAIN OSB

 

Ojciec John Main OSB urodził się w 1926 r. Jego rodzice byli Irlandczykami. Studiował prawo w Dublinie, pod koniec wojny służył w armii, był dziennikarzem, pracował w Brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych na Malajach. Tam poznał hinduskiego mnicha, który nauczył go praktyki medytacji. Mając 33 lata wstąpił do benedyktynów w Londynie. Teologię studiował w Rzymie podczas II Soboru Watykańskiego. Śluby monastyczne złożył i przyjął święcenia kapłańskie w 1963 r. W tradycji Ojców Pustyni odkrył praktykę medytacji, przekazaną Zachodowi przez Jana Kasjana. Praktyka ta podobna była do tej, jakiej nauczył się na Malajach. Nazwał ją Medytacją Chrześcijańską. W 1977 założył klasztor benedyktyński w Montrealu, który zainspirował jeden z ruchów odnowy kontemplacyjnej w Kościele. Ojciec John Main zmarł w Montrealu w 1982 r.

Wejść w kontakt z własnym duchem

 

Coraz więcej mężczyzn i kobiet w naszym społeczeństwie zaczyna rozumieć, że osobiste problemy i problemy, których doświadczamy jako społeczeństwo są w swojej istocie problemami duchowymi. Coraz więcej osób rozumie, że ludzki duch nie może znaleźć spełnienia w samym sukcesie materialnym i dobrobycie. Nie chodzi o to, że sukces materialny czy dobrobyt są same w sobie złe, ale po prostu jako ostateczna odpowiedź na sytuację człowieka nie są wystarczające, .

Pośród naszych frustracji przeczuwamy, że zostaliśmy stworzeni dla czegoś lepszego, czegoś bardziej poważnego, niż przetrwanie kolejnego dnia. Aby poznać i zrozumieć siebie, a także móc dostrzec siebie i swoje problemy w kategoriach ważności, musimy na nowo wejść w kontakt ze swoim duchem.

Poznawanie siebie rodzi się z dostrzeżenia, że jest się istotą duchową i nasze doświadczenie  udaje się zrozumieć w przestrzeni ducha. Doświadczenie ma dla nas wartość i jest budujące jedynie wtedy, gdy jesteśmy w stanie właściwie je ocenić. Często – a znamy to z autopsji - dysponujemy doświadczeniem, ale umyka nam jego sens.

Nasza chrześcijańska tradycja monastyczna mówi jednoznacznie: jeśli chcemy zrozumieć siebie, jeśli chcemy wiedzieć kim jesteśmy, musimy dotrzeć do podstawy naszej istoty. Jeśli się nie podejmiemy tego zadania, to nasze doświadczenie pozostawi nas na płyciźnie. Droga do tego nie jest trudna. Jest bardzo prosta. Wymaga jednak poważnego oddania i zaangażowania we własną egzystencję i poważne jej potraktowanie.

Jeśli tylko wkroczymy z dyscypliną na duchową ścieżkę, odkryjemy że nasz duch jest zakorzeniony w Bogu i że przeznaczeniem każdego z nas jest życie wieczne. Jest to jedno z najważniejszych odkryć jakich możemy dokonać. Naszą naturą jest niekończący się potencjał rozwoju, a rozwój ten jest możliwy jedynie wówczas, jeśli podejmiemy pielgrzymkę do własnego centrum, do naszego serca, ponieważ tylko tam, tylko w głębi własnej istoty, możemy odkryć  swoje zakorzenienie w Bogu. 

Medytacja jest właśnie sposobem nawiązywania kontaktu z naszym duchem i odnajdywaniem w tym kontakcie wewnętrznego scalenia, poczucia, że wszystko czego doświadczamy zostaje zharmonizowane z Bogiem. Wszystko co musimy uczynić to pozostawać w bezruchu ciałem i duchem.

Wyciszenie ciała osiągamy poprzez siedzenie w bezruchu. Kiedy zatem rozpoczynasz medytację poświęć nieco czasu na przyjęcie wygodnej pozycji. Pierwszym ważnym warunkiem jest utrzymywanie , na ile tylko to możliwe, wyprostowanego kręgosłupa. Następnym krokiem jest wyciszenie ducha; drogą do tego wyciszenia, jak przekazuje nasza tradycja monastyczna, jest nauczenie się bezgłośnego wypowiadania w głębi swojego ducha świętego dla nas słowa lub krótkiej frazy. Sztuka medytacji to tylko nauczenie się nieustannego powtarzania tego słowa. Słowem, które osobiście zalecam jest słowo pochodzące z języka aramejskiego „Maranatha”. Wypowiadamy je wewnętrznie, jako cztery jednakowo akcentowane sylaby: ma-ra-na-tha, od początku do końca medytacji.

Nauka medytacji jest nauką „odrywania się” od swoich myśli, idei i wyobrażeń, a także nauką odpocznienia w głębi swojej istoty. Spróbujmy o tym pamiętać. Na czas medytacji pozwólmy odejść wszystkim myślom, nie używajmy innych słów oprócz naszego słowa, nie twórzmy żadnych wyobrażeń. Tylko dźwięk ma-ra-na-tha, wypowiadany w głębi ducha. Medytować to wsłuchiwać się weń i koncentrować na nim całą swoją uwagą.

Dlaczego ta praktyka posiada w sobie tak wielką moc? Po prostu daje ona naszemu duchowi przestrzeń, której potrzebuje. Daje każdemu z nas przestrzeń, aby być sobą. Gdy medytujesz nie potrzebujesz przepraszać za siebie, nie potrzebujesz się usprawiedliwiać. Wszystko czego potrzebujesz to być sobą, zaakceptować udzielony z rąk Boga dar życia, takim jakim ono jest. W tej akceptacji samego siebie, w akceptacji daru życia dokonuje się zjednoczenie ze Stworzycielem, z Duchem Bożym.

O to właśnie chodzi w medytacji, nasz duch pozostaje w całkowitej harmonii z Duchem Bożym. I jeśli chcesz nauczyć się medytować, jeśli chcesz nauczyć się żyć życiem z głębi swojej istoty, musisz poświęcić na medytację część dnia powszedniego, to znaczy, musisz nauczyć się stwarzać dla niej przestrzeń, od dwudziestu do trzydziestu minut, każdego ranka i wieczora. 

Kiedy już utwierdzisz się w tej dyscyplinie, zaczniesz przeżywać życie w harmonii z sobą samym, ponieważ wszystko w twoim życiu będzie zmierzało do harmonii z Bogiem i harmonii ze wszelkim stworzeniem. Odnajdziesz swoje miejsce pośród dzieła stworzenia. Zdumiewającą rzeczą w chrześcijańskim objawieniu jest to, że przeznaczeniem każdego z nas jest nic mniej, nic więcej jak otrzymać pełen udział w życiu Boga.

Święty Paweł pisze o tym w Liście do Tessaloniczan:

Lecz my zawsze winniśmy dziękować Bogu za was, bracia umiłowani przez Pana, że wybrał was Bóg do zbawienia jako pierwociny przez uświęcenie Ducha i wiarę w prawdę. Po to wezwał was przez nasze głoszenie Ewangelii, abyście dostąpili chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. (2 Tes 2,13-14)

To jest właśnie istotą ścieżki medytacji: osiągnięcie pełnego zjednoczenia z Duchem Jezusa, który zamieszkuje w naszych sercach.

 

fot. Wojtek Sarna

 

Print Friendly and PDF