Dużym problemem, z którym wszyscy z nas muszą się zmierzyć jest pytanie, co w życiu jest naprawdę istotne, a co nie. Sprowadza się ono do rozróżnienia między tym, co przemija, a tym, co trwa. Angielski średniowieczny pisarz John z Salisbury pisał: "Dla tego, kto całym sercem szuka prawdy, nie jest możliwe pielęgnowanie tego, co jest w swej istocie nic nieznaczące." Oto wyzwanie, któremu każdy z nas musi stawić czoła. Nie uprawiać tego co próżne, ponieważ całe nasze serce podąża za tym co prawdziwe - za prawdą i miłością. Medytacja dlatego jest tak ważna, ponieważ żyjemy w społeczeństwie w którym istnieje realne niebezpieczeństwo utraty zdrowego rozsądku. Zdrowy ludzki duch potrzebuje rozwoju. Potrzebuje przestrzeni do oddychania, rozwijania się, do wypełniania życia prawdą oraz miłością. Musimy przekroczyć wszelkie ograniczenia, by dojść do tego, co leży poza nami.
Zdrowa dusza jest duszą odkrywcy: nie przeraża nas to, co znajduje się poza strefą komfortu, nie jesteśmy też zmęczeni szukaniem tego, co przed nami. Duch, który jest zdrowy wie, że nie ma przyszłości, jeżeli nie podejmie się wyzwań z całego serca. Medytacja jest po prostu drogą odzyskania podstawowego zdrowia ducha, stanu w którym ma on przestrzeń na rozwój, nie jest nękany ani przygniatany trywialnościami czy też tym, co jest wyłącznie materialne. Jest drogą do stanu, w którym jesteśmy otwarci na ostateczną prawdę oraz na miłość ponad wszystkie nieistotne drobiazgi. Jesteśmy powołani do spędzenia życia nie na płyciźnie, lecz w jego głębinach u samego źródła.
Ostateczną granicą do przekroczenia jest granica naszej własnej tożsamości, innymi słowy, naszych własnych ograniczeń. To dojście do stanu jedności ze wszystkim, do urzeczywistnienia w głębi naszego istnienia, tego do czego wzywa nas Jezus: człowiek, aby odnaleźć swoje życie, musi je najpierw stracić.
Dyscyplina powtarzania mantry oraz codziennego powrotu do niej to zobowiązanie do odrzucenia wszystkiego, co przemijające oraz do powrotu do życia ze źródła wszelkiego istnienia. Z tego powodu musimy odrzucić w czasie medytacji nasze wszelkie obrazy, myśli, pomysły i wyobrażenia. Musimy pozostawać w ciszy tak głębokiej, jak tylko na to nas stać, w obecności Dawcy życia oraz miłości.
Każdy z nas musi sam doświadczyć, że ostateczne przeznaczenie może pojawić się tylko wówczas, gdy nasze serce skierowane jest ku Bogu. To perspektywa oślepiającej wszechmocnej Bożej miłości. Musimy nauczyć się języka ciszy, uwagi, pokory, koncentracji, aby mogła być ona odnaleziona zarówno w moim jak i w Twoim sercu. Nie jest to takie trudne, jeżeli wykonamy to zadanie z codzienną sumiennością i wytrwałością. Wydaje się, że poświęcenie pół godziny każdego ranka i wieczora na medytację jest dla współczesnych chrześcijan zadaniem nie do wykonania. Wydaje się to tak wiele, ale jest to niczym w porównaniu do daru miłości Tego, który sam jest miłością.
Jeżeli świat ma przejść odnowę, musi mu być przywrócona jasność widzenia rzeczy ważnych. Dotyczy to także odnowy świętości Kościoła. Każdy z nas jest wezwany do tej jasności widzenia oraz do pełni świętości. Nigdy nie pozwól nikomu odciągnąć cię od takiej wizji twojego życia. Pamiętaj, że w medytacji i modlitwie odkrywamy naszą własną, nieskończoną wartość ukrytą w Bogu.
Zakończmy to rozważanie fragmentem z II Listu św. Pawła apostoła do Koryntian:
Albowiem miłość Chrystusowa przynagla nas, gdy to rozważymy, że jeśli jeden umarł za wszystkich, tedy wszyscy pomarli. A za wszystkich umarł Chrystus, aby i ci, którzy żyją, już nie dla siebie żyli, ale dla tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.(2 Kor 5,14-15)
Fot. wccm.pl