„Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: »Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!«” (J 2, 13-16).*
Ewangelista Jan pisze o nadchodzącym czasie Paschy Żydowskiej. Autor chce nas wyczulić, byśmy byli uważni, ponieważ słowo „pascha” oznacza, że zbliża się nasze odkupienie.
Nie jest to opowieść odległa w czasie i przestrzeni. Właśnie teraz słowa Ewangelii mówią do nas: słuchaj uważnie! Twoje odkupienie, twoje zbawienie, uzdrowienie całego twojego jestestwa, jakkolwiek byś tego nie definiował, jest bliskie. Czy jesteś na to gotowy?
Opowieść Ewangelijna mówi, że Jezus udał się do Jerozolimy. Jerozolima jest utożsamiana z miejscem, gdzie przebywa Bóg, w miejscu najświętszym ze świętych, w świątyni. Jeśli chcesz być z Bogiem, pokonujesz drogę do Jerozolimy, do jej świątyni. Słowa Ewangelii zapraszają nas do wejścia do świątyni naszego serca. Tam spotkamy Jezusa.
Ale co On tam robi? Moglibyśmy nie mieć ochoty tego wiedzieć, ponieważ On mówi: „Popatrz! Wielki nieporządek panuje w twoim sercu! A twoje serce jest moją świątynią!” Ale skąd ten cały bałagan w świątyni, tyle zamieszania wokół? Cóż, zgodnie z rytuałem zwierzęta sprzedawano, aby możne je było złożyć w ofierze Bogu, to metoda na zadośćuczynienie za złe uczynki, aby dotrzeć przed oblicze Boga. Pątnik musiał uznać, że one oddzielały go od Boga, trzymały go od Niego na dystans. Więc musiał się wykupić, ale „zwykła zapłata” nie wystarczała; trzeba było najpierw zamienić ją na „pieniądz świątynny”.
Cała ta scena pokazuje nam jak Jezus zaprasza nas do wejścia w przestrzeń, gdzie mieszka Bóg i pomaga nam pozbyć się tych wszystkich metod, o których sądzimy, że są niezbędne żeby doprowadzić nas do Boga.Wszystkich rytuałów, które Mu jesteśmy winni w zamian za jego łaskawe na nas wejrzenie, nie mówiąc już nawet o pokochaniu nas. Ale przecież to wszystko jest już oczyszczone przez samą obecność Chrystusa. My nic nie musimy czynić. I właśnie to jest wspaniałe w medytacji. Wchodzimy w jej ciszę i pozostajemy w niej uważni na obecność Ducha Chrystusa.
Nasza opowieść ewangelijna toczy się dalej. Widząc co się dzieje, Żydzi rzekli do Jezusa: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” (J, 2, 18). I to jest także nasze pytanie, zanim zechcemy wejść do świątyni i zaufać Bogu, zanim uwierzymy, że nie musimy niczego kontrolować, nie musimy robić czegokolwiek, aby cokolwiek otrzymać; że wszystko jest Łaską. My jednak myślimy, że lepiej jednak mieć pewność, chcemy znaku. A Jezus odpowiedział, że nie jest tu (na ziemi) z powodu znaków; chociaż rzeczywiście, gdyby zburzyć tę świątynię, to On ją wzniesie na nowo w ciągu trzech dni. Żydzi nie zrozumieli, jak to jest możliwe, przecież budowano ją przez 46 lat. Nie zrozumieli, bo Jezus mówił o sobie jako świątyni, gdzie mieszka Bóg w jedności z Nim.
Wiele można mówić o naszych trudnościach przy wchodzeniu do tej wewnętrznej przestrzeni, gdzie wszystkie metody, które rozważamy i w których szukamy poczucia bezpieczeństwa przestają działać, nie są już ani potrzebne ani konieczne. Nie musimy ich wymyślać, wynajdywać. Mamy tylko wejść i zaufać. „Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i Słowu, które wyrzekł Jezus”.
Ewangelista pragnie nas przekonać, że droga do głębokiej relacji zjednoczenia z miłością Boga wiedzie przez Chrystusa i naszą wolę zaufania Jego Duchowi. Jezus zapewnia, że w naszej świątyni serca może zapanować porządek. „W ciągu trzech dni wzniosę ją na nowo”.
Chrystus nam pokazuje, iż odkryjemy, że Bóg już mieszka w nas. Nie musimy Boga zdobywać. Nie istnieją żadne przeszkody na drodze do Niego. Żadne, poza tymi, które stawiamy my sami, ty i ja. Pokazuje, że już jesteśmy zanurzeniu w Bogu. Jeśli pozwalamy, aby Jego Moc w Chrystusie oczyściła świątynię naszego serca, stajemy się współuczestnikami w Bożej Miłości. Potrzeba tylko uważności: dać odejść zbędnym słowom i wejść w ubóstwo tylko jednego słowa.