Słowo „kontemplacja” oznacza dosłownie bycie w świątyni. Życie kontemplatywne to takie, które jest zakorzenione w Bogu, skoncentrowane na Bogu przez obecność Chrystusa.
John Main uczy, że przebywanie przed Bogiem powoduje w nas wielką zmianę. I oczywiście o to chodzi w wierze chrześcijańskiej: poddawać się zmianom przez Miłość w taki sposób, że my możemy z kolei być źródłem zmiany w świecie, a właściwie nie my, ale Duch Święty w nas. O. Laurence Freeman rozwija tę myśl i powiada, że dopóty nie możemy modlić się o zmianę w tym świecie, dopóki sami nie będziemy chcieli się zmienić. John Main pisze dalej, że owa transformacja, która następuje wtedy, kiedy wchodzimy w ciszę i poddajemy się łagodności medytacji: „To nie jakaś piękna teoria. To najbardziej widoczny skutek bardzo owocnej praktyki, praktyki medytowania dwa razy dziennie, rano i wieczorem, przez całe nasze życie. Przez te pół godziny, rano i wieczorem każdego dnia, wychodzimy w naszym skupieniu poza siebie. Nasz duch jest w stanie ciągłej ekspansji. Nasze serce otwiera się, a my stajemy się coraz bardziej hojni.
Dokonuje się w nas zmiana, ponieważ podczas medytacji wchodzimy w kontakt z mocą, która tę zmianę umożliwia. Wszyscy chcemy być milsi, bardziej wyrozumiali, mniej skupieni na sobie, bardziej współczujący, okazujący empatię itd. Ale jednocześnie widzimy, że jesteśmy słabi, śmiertelni, ułomni. Na medytacji odkrywamy źródło mocy, które sprawia, że w taki właśnie sposób żyjemy, i widzimy, że to źródło znajduje się w centrum naszego jestestwa, w naszym sercu.” (Głód głębi serca, Wydawnictwo WAM).
W ciszy medytacji możemy wreszcie otworzyć się na rzeczywistość miłości Boga do nas. I w tej ciszy siła słowa Boga staje się realna. W tej ciszy jesteśmy złączeni, zakorzenieni i osadzeni w Chrystusie i miłości Boga. To właśnie czyni nas kontemplatywnymi. To właśnie buduje kontemplatywne serce. Zaczynamy myśleć po Bożemu i mamy coś do zaoferowania światu.
fot.wccm.pl