2714 Modlitwa wewnętrzna jest także najbardziej intensywnym czasem modlitwy. W niej Ojciec sprawia w nas „przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka”, by Chrystus zamieszkał przez wiarę w naszych sercach i abyśmy zostali „wkorzenieni i ugruntowani” w miłości. (Ef 3,16-17).
„Ojciec… przez Ducha…, by Chrystus zamieszkał” – tu jest obecna cała Trójca Święta. Dogmat mówi, że kiedy działa jedna Osoba Boska, to działa cała Trójca. Tutaj się to bardzo wyraźnie ukazuje. Niezmiernie ważne jest to, że podczas modlitwy wewnętrznej to Bóg, a nie my, dokonuje w nas „wzmocnienia siły wewnętrznego człowieka”. My sami nie jesteśmy w stanie niczego zrobić. Jeżeli coś dobrego się w nas dokonuje, to jest to dzieło Boga. A mówiąc ściślej, dokonuje się to w nas w odpowiedzi na Boże wezwanie, jako owoc naszej współpracy z łaską, bo Bóg tego nie dokona bez naszej woli, bez naszego wyboru i przyzwolenia. Bóg niczego nam nie narzuca: nawet zbawienia, nawet tego, co jest najważniejsze w życiu człowieka, tego o co w życiu człowieka chodzi, czyli dojścia do pełni życia, do życia w komunii z Bogiem. Tego Bóg także nie narzuca. On jedynie wzywa: „Jeżeli chcesz, to chodź!”. Jednak my sami musimy pragnąć tego, co ma nam dać Bóg. Musimy także pozwolić Mu działać w nas. Na tym polega nasza współpraca z Nim, ale to On jest sprawcą, a nie my. Poprzez Jego działanie następuje ukorzenienie i ugruntowanie w miłości. W gruncie rzeczy dokonuje się to w Duchu Świętym.
W dalszym tekście pierwszy i jedyny raz w tym rozdziale pojawia się słowo kontemplacja.