2715 Kontemplacja jest spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa Chrystusa. „Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie” – mówił do swego świętego proboszcza wieśniak z Ars modlący się przed tabernakulum. Ta uwaga zwrócona na Niego jest wyrzeczeniem się własnego „ja”. Jego spojrzenie oczyszcza serce. Światło spojrzenia Jezusa oświeca oczy naszego serca; uczy nas widzieć wszystko w świetle Jego prawdy i Jego współczucia dla wszystkich ludzi. Modlitwa wewnętrzna kieruje również wzrok na misteria życia Chrystusa. W ten sposób uczy „wewnętrznego poznania Pana”, by Go coraz bardziej kochać i iść za Nim. (Por. św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, 104).
Słowo „kontemplacja” pojawiło się w kontekście filozofii, w religii natomiast zostało użyte wtórnie. Słowo to oznaczało spojrzenie, widzenie, które oddają odkrycie czegoś fascynującego w wiedzy i zrozumieniu. „Eureka!” – zobaczyłem, ujrzałem, wiem. W filozofii chodziło o spojrzenie myśli, nagłe odkrycie prawdy. Później słowo kontemplacja zostało użyte w odniesieniu do wizji, zobaczenia, zrozumienia czegoś w wymiarze duchowym. Kontemplacja jest naprawdę łaską, bo coś się samo odkrywa przed nami. Jej symbolem jest światło. Kontemplacja to światło poznania. Modlitwa wewnętrzna jest natomiast pewnym wysiłkiem, stawaniem przed Bogiem przez zdecydowany wybór. Nie jest zatem kontemplacją w sensie widzenia, czymś co otrzymujemy. Oczywiście, medytacja prowadzi czasem do kontemplacji, ale kontemplacja nie może być celem medytacji. Jeżeli bowiem będziemy koniecznie chcieli widzieć coś wspaniałego, to szatan nam chętnie podstawi różne wizje. Średniowieczny tekst „Chmura niewiedzy” mówi, że tak jak Bóg ma swoich kontemplatyków, podobnie i szatan ma swoich. Szatan może bez problemu ukazywać nam wspaniałe wizje. Od Ojców Pustyni dowiadujemy się, że szatan dawał mnichom takie wizje, a nawet sam pojawiał się jako anioł światłości, czy nawet jako Chrystus. Może także pokazywać się pod postacią Matki Bożej, a my w swojej niewiedzy możemy dać się zwieść.
Na szczęście kontemplacja do zbawienia konieczna nie jest. Natomiast wysiłek wewnętrzny otwarcia się na spotkanie z Bogiem jest konieczny. Bez powiedzenia Bogu: „Tak”, nie ma zbawienia, bo Bóg na siłę nas nie zbawi. Mylenie modlitwy wewnętrznej z kontemplacją jest poważnym błędem. Kontemplacja jest łaską, jaką otrzymujemy w postaci światła poznania. Trzeba ją jednak rozeznać czy rzeczywiście jest od Boga. Św. Jan od Krzyża każe zachować rezerwę do wszystkich widzeń, bo nawet jeżeli są od Boga, nie są Nim samym. Trzeba, mówi, przyjąć widzenie, ale nie dać się temu porwać, tylko iść dalej na górę Karmel. Rysując drogę na górę Karmel, pisze wzdłuż niej: nic, nic, nic … Pełnia, czyli zjednoczenie z Bogiem, jest dopiero na samej górze. Podobnie uczy św. Teresa z Avila.
Katechizm mówi bardzo piękne o kontemplacji, że „jest spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa Chrystusa”. Obrazowo oddaje to stwierdzenie: „Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie”. Możemy całym wysiłkiem wpatrywać się i nic nie zobaczyć, a ów wieśniak jednak widział i czuł wzrok Chrystusa na sobie. Zwrócenie się na Niego jest wyrzeczeniem się swojego ego. „Jego spojrzenie oczyszcza serce”. Jedno z najpiękniejszych określeń odnośnie do życia duchowego, jakie spotkałem, mówi, że „Boże widzenie jest wszystkim w życiu duchowym”[1]. Jeżeli umielibyśmy patrzeć tak jak Bóg, to niczego więcej by nam nie było potrzeba. Ewangelia jest jednym wielkim wezwaniem do zmiany spojrzenia. Ta zmiana zaczyna się od zrozumienia, że Bóg patrzy na nas z miłością. W odpowiedzi na to sami uczymy się patrzeć z miłością na innych i cały świat. W ten sposób zaczynamy patrzyć tak, jak Bóg patrzy na świat, a tym samym rozpoznajemy wszystko, co jest na tym świecie dobre i umiemy odróżnić to od złego i dlatego nie jesteśmy już w stanie wybrać złego, bo nie pozwala nam na to Boże miłosierdzie. Jeżeli ktoś uzyskał taki sposób patrzenia, to znaczy, że doszedł do pełni.
Modlitwa wewnętrzna kieruje również wzrok na misteria życia Chrystusa. W ten sposób uczy „wewnętrznego poznania Pana”.
To jest widzenie nie wzrokiem fizycznym tylko wewnętrznym, głębiej niż na poziomie intelektualnym. To jest coś więcej niż tylko pojmowanie, bo porywa i każe iść za Nim.
Papież Benedykt XVI w książce o Jezusie z Nazaretu powtórzył tekst soborowy mówiący, że błogosławieństwa z Kazania na Górze (zob. Mt 5,2–10) są wewnętrznym portretem Jezusa. Rozpoznanie misterium Chrystusa poprzez pryzmat błogosławieństw daje Jego wewnętrzne poznanie.