Po raz pierwszy medytację ojca Serafina z góry Athos czytałem w klasztorze benedyktynów w Montrealu. Klasztor ten założył ojciec John Main OSB wraz z ojcem Laurence’m Freemanem OSB, aby medytować i uczyć chrześcijańskiej medytacji. Był to dwustronicowy tekst opowiadający historię studenta filozofii z Paryża, który przybył na górę Athos, aby od mnichów Kościoła wschodniego uczyć się modlitwy serca. Tekst ten tak głęboko zapadł w mej pamięci, że towarzyszył mi podczas kilkumiesięcznej podróży po kanadyjskich i amerykańskich ośrodkach medytacyjnych. Będąc w klasztorze sióstr benedyktynek w Osage Monastery napisałem jego poetycką wersję. Po kilku latach natrafiłem na książkę Ive Lelupa „Hesychazm – zapomniana tradycja modlitwy”. Ku memu wielkiemu zaskoczeniu I rozdział tej książki przedstawiał właśnie historię studenta filozofii z Paryża i ojca Serafina w znacznie rozszerzonej wersji niż ta, którą poznałem przed laty. Trudno było mi się powstrzymać, aby nie napisać, korzystając z wiedzy Ive Lelupa i innych pisarzy, szczególnie Rosyjskiego Pielgrzyma szerszego komentarza do Medytacji ojca Serafina. Tak powstał tekst, który wielokrotnie uzupełniany i redagowany na nowo towarzyszył mi przy dzieleniu się refleksjami z praktyki chrześcijańskiej medytacji. Poniższy komentarz jest jednym z nich. Wiem, że pomógł on wielu osobom wejść na ścieżkę chrześcijańskiej medytacji. Ufam, że będzie pomocny i dla Ciebie.
Medytacja z ojcem Serafinem
Kiedy się modlisz, bądź jak góra
Nieruchomo osadzona w ciszy.
Jej myśli zakorzenione są w wieczności.
Nie rób niczego, siedź, bądź,
a poznasz owoce płynące z modlitwy.
Kiedy się modlisz, bądź jak kwiat,
Zawsze skierowany ku słońcu.
Jego łodyga jak kręgosłup, zawsze jest prosta.
Bądź otwarty, gotowy przyjąć wszystko bez lęku,
a nie zabraknie ci światła w drodze
Kiedy się modlisz bądź jak ocean,
W swej głębi zawsze nieporuszony.
Jego fale przypływają i odpływają.
Bądź spokojny w swym wnętrzu,
a złe myśli same odejdą.
Kiedy się modlisz, pamiętaj o oddechu,
Dzięki niemu człowiek stał się istotą żyjącą,
Oddech od Boga pochodzi i do Boga wraca.
Zjednocz słowo modlitwy ze strumieniem życia,
a nic od Dawcy życia cię nie odłączy.
Kiedy się modlisz bądź jak ptak,
Śpiewający bez wytchnienia przed obliczem Stwórcy.
Jego pieśń wznosi się jak dym kadzidła.
Niech i twoja modlitwa będzie jak gruchanie gołębia
a nie poddasz się zniechęceniu.
Kiedy się modlisz, bądź jak Abraham
Składający swego syna w ofierze.
Był to znak, że gotów jest oddać wszystko.
I ty pozostaw wszystko,
a w opuszczeniu Bóg napełni cię swą obecnością.
Kiedy się modlisz, to Jezus
Modli się w tobie do Ojca w Duchu.
Jesteś niesiony żarem Jego miłości.
Bądź jak rzeka służąca każdemu,
a przyjdzie czas, że przemienisz się w Miłość.
Góra uczy sensu wieczności,
Kwiat, gdy więdnie uczy przemijania,
Ocean uczy spokoju wśród przeciwności,
a miłość uczy zawsze Miłości.
Każdy, kto zetknął się z tradycją duchowości Wschodu, zarówno tego bliższego nam jak i dalszego, stawia zwykle pytanie o wartość modlitwy Jezusowej, która swymi korzeniami sięga najstarszej tradycji chrześcijaństwa, tradycji wspólnej dla chrześcijaństwa Wschodu i Zachodu. Pytanie to nie było obce także Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. Przed niedzielną modlitwą Anioł Pański, 3 listopada 1996 roku mówił o medytacji zwanej modlitwą serca, która poprzez powtarzanie inwokacji: "Panie Jezu Chryste, Synu Boży, bądź miłościw mnie grzesznemu!" staje się jakby oddechem duszy. "Wypowiadana w głębokości serca, posiada tajemnicze odniesienie wspólnotowe. Mała modlitwa - jak ją nazywali Ojcowie - jest wielkim skarbem i jednoczy w obliczu Chrystusa wszystkich modlących się". Papież podkreślił, że modlitwa ta nazywana modlitwą Jezusową rozpowszechniona została także na Zachodzie dzięki Opowieściom Rosyjskiego pielgrzyma. (1)Jakkolwiek modlitwa Jezusowa została rozwinięta przez kościoły wschodnie, to jednak jej korzenie są wspólne także dla modlitwy różańcowej, którą niekiedy nazywa się modlitwą Jezusową Zachodu. "Dlatego ci, co szukają drogi do odnowienia całego człowieka i zjednoczenia z Bogiem - pisze A. Rosenberg - słusznie sięgają po taki przewodnik do ciszy i pokoju. I mogą to czynić bez obawy - chodzi bowiem w tej metodzie medytacji przekazanej pod nazwą modlitwy serca o ćwiczenia sięgające w swej istocie i intencji aż w czasy apostolskie." (2) Posiada ona zatem wymiar ekumeniczny, ale ma również wymiar międzyreligijny, bo przecież powtarzanie krótkich formuł modlitewnych znane jest w wielu religiach, podobnie jak posługiwanie się w modlitwie różańcem.
Dziś wielu młodych ludzi podąża na Wschód poszukując nauczycieli modlitwy i medytacji. Być może nie musieliby tam podążać, gdyby ktoś ukazał im ścieżkę modlitwy Jezusowej. "O wiele więcej osób - mówił Ojciec Święty Jan Paweł II do biskupów francuskich 24 lutego 1982 roku - byłoby zdolnych do modlitwy myślnej, lecz nikt ich tego nie uczył. Teraz więc, bez życia wewnętrznego, wierni tracą żywotność, ich modlitwa staje się brzmiącym cymbałem, a praktyka religijna, jeśli istnieje, wyjaławia się." (3) Z tego też powodu ponowne odkrycie modlitwy Jezusowej uznać należy za łaskę, która przychodzi w odpowiednim momencie, wybranym przez Boga, abyśmy mogli wypełnić nakaz Pisma Świętego: "Módlcie się nieustannie" (1Tes 5,16).
1. Por. L'Osservatore Romano, 1(189)1997, s. 45.
2. A. Rrosenberg, Das Herzensgesgebet. Myststik und Yoga der Ostkirche, Munchen 1995, s. 5.
3. Por. Antonio Gentili, Chrześcijanie a praktyki medytacyjne wielkich religii azjatyckich, tłum. Michał Nojek OCD, Karmel nr 1(30) 1989 r., s. 9.